środa, 8 października 2014
czwartek, 21 sierpnia 2014
♥...5000...♥ + informacje
Jak już na samym wstępie widzicie (nazwa mówi sama za siebie) wybiło już 5000 wyświetleń, co oznacza, że przez ten (prawie) rok odwiedziliście tego bloga już 5000 razy. To na prawdę coś wspaniałego, gdyż zakładając tego bloga nie miałam pojęcia, że aż tyle razy zostanie on przez was odwiedzony.
...
Tak to już prawie rok, a rozdziałów 23. No cóż wiem, że trochę bloga zaniedbuję, ale uwierzcie, że wchodzę na niego prawie codziennie. Obiecałam, że rozdziały będą co tydzień w piątek. Jednak... no po prostu nie daję rady pisać ich tak co tydzień. Teraz są wakacje, więc trochę popiszę, a z dniem 1 września okaże się co dalej. Nie martwcie się, bo rozdziały będą na pewno, jednak nie wiem kiedy. Na razie zostanę przy piątku, a rozdziały postaram się pisać w weekendy, tak, raczej tak zrobię. Wiedzcie jednak, że rozdziały już tak powoli się kończą. Bynajmniej 1 część tej całej opowieści o Leonettcie. Nie obiecuję, że gdy pod pewnym rozdziałem będzie pisało "The End" będę kontynuowała tą opowieść, ale coś w głowie mi świta i mam jednak jakiś pomysł na 2 część, jednak nic na razie nie obiecuję, wszystko w swoim czasie, jak na razie jest 23 rozdział i mam zamiar pisać je dalej.
...
Kolejną ważną, lub tą z mniej ważnych jest to, dlaczego nie informuję o tym, że w piątek nie będzie rozdziału. Z początku, gdy te rozdziały zaczęły się coraz rzadziej pojawiać postanowiłam na blogu dodać stronę "Z ostatniej chwili", ale ją usunęłam, bo nie każdy tam zaglądał. A więc postanowiłam zrobić ankietę, która jeszcze dziś ukaże się na blogu, więc proszę was, żebyście brali w niej udział, a na chwilę obecną informację o rozdziałach będę umieszczała na stronie głównej tego bloga.
...
Kolejna informacja. Rozważam usunięcie bloga Dżungla Lea Verdas dlatego, że nic na nim nie piszę i nie mam co na nim jak na razie pisać. Więc zamiast dodawać raz na parę miesięcy post na tym blogu będę często dodawała posty na stronie na facebooku ---> [KLIK] W sumie nie po to zostawiłam tą stronę, żeby sobie była, tylko po to, żeby coś na niej było. Też moim zdaniem nie ma sensu dodawać posta na blogu z 1 zdjęciem np. jakimś cytatem, tylko lepiej udostępnić to na stronce. A więc jeśli chcecie być na bieżąco (udostępniam tam też wszystko to, co jest na blogu) lajknijcie stronkę.
Pewnie niewielu z was doszło do tego momentu, bo zapewne nie każdemu chciało się to czytać, ale no cóż musiałam o tym napisać, żeby odpowiedzieć na niektóre wasze pytania. Jeżeli doszłaś/łeś do tego momentu i teraz to czytasz to napisz w komentarzu: .czytam. , żebym wiedziała, że pół godziny pisania nie poszło na marne ;) :) Dziękuję za 5000 wyświetleń
Besos :***
Dżungla. (Tak. I pod postami podpisywać się będę tak :*)
niedziela, 3 sierpnia 2014
Rozdział 23 "3 randki".
Leon
- Idziesz? - Zawołałem stojąc w drzwiach i czekając na Violettę.
- Za chwilę. - Odkrzyknęła z piętra.
Spojrzałem na zegarek. Dokładnie 5 minut temu mówiła to samo.
- Już idę. - Powiedziała schodząc schodami w dół i sięgając przy tym rzeczy według niej potrzebne.
Już miała do mnie podejść, ale cofnęła się w zamyśleniu.
- Zaraz wrócę. - Powtórzyła.
Chwilę później zbiegała już w dół spiesząc się do wyjścia.
- Zapomniałabym kluczy. - Powiedziała i się uśmiechnęła.
Stała tak przede mną i się we mnie wpatrywała.
- Możemy iść? - zapytałem w końcu.
- Tak. Teraz już tak.
Już miałem otwierać drzwi, gdy nagle się odwróciłem i powiedziałem:
- Jesteś pewna, że Diego nie czai się gdzieś za drzwiami?
- Nie przypominaj mi o nim. - Poprosiła.
Chwilę później już dochodziliśmy do restauracji.
- Francesca! - Zawołała Violetta, gdy przed wejściem do restauracji ujrzeliśmy Marco i Fran.
- Hej, Violu!
Violetta podbiegła do Francesci, a ja podszedłem do Marco.
Violetta
- Pogodziliście się? - zapytałam z nadzieją.
- Tak. Mówię ci Marco przyniósł mi taki piękny bukiet kwiatów!
- Leon też tak zrobił.
Francesca się uśmiechnęła.
- Idziecie? - Zawołali chłopacy.
- Była Marco. - Wyszeptała mi do ucha po czym pobiegła w stronę Marco.
Wybraliśmy stolik czteroosobowy.
- To była jego była? - Wyszeptałam.
- Tak. - Odpowiedziała po czym pociągnęła duży łyk coli z lodem. Był straszny upał.
- Co wy tam tak szepczecie? - zapytał Leon przytulając mnie.
- A nic. Takie tam babskie sprawy. - Odpowiedziałam.
Nagle usłyszeliśmy sygnał SMS. To był telefon Marco.
Francesca spojrzała na mnie dając mi sygnał, że to pisała jego była.
Schował telefon do kieszeni tak szybko, jak go wyciągnął.
Za chwile zadzwonił telefon. Marco go odebrał.
- Lena... Le... nie... Nie. Nie mam teraz czasu. Okey, pogadamy później. Cześć.
- A więc Lena. - Powiedział po cichu Francesca.
- Czy tak nie miała na imię siostra Naty? -Zapytałam. Fran pokiwała głową.
W tym czasie zdążyli już przynieść wszystkie dania, a że byłyśmy wyjątkowo głodne postanowiłyśmy skończyć rozmowę i zaczęłyśmy jeść.
Po obiedzie postanowiliśmy, że teraz się rozdzielimy, ale spotkamy się o 17:00 pod kinem, gdyż mieliśmy ochotę obejrzeć ten sam film.
Razem z Leonem poszliśmy na zakupy do jednego z moich ulubionych sklepów.
Było dzisiaj naprawdę gorąco, więc wstąpiliśmy na deser lodowy do jednej z najlepszych lodziarni w mieście. Trochę się ochłodziliśmy, ale nadal było upalnie.
W końcu nadeszła pora, żeby iść pod kino i spotkać się z Marco i Francescą. Leon kupił popcorn i weszliśmy na salę kinową, gdzie za 5 minut miał zacząć się film.
- O Ludmiła. - Powiedziałam.
- Hej Violu, hej Fran. - Odpowiedziała.
- Co ty tutaj robisz? - zapytała Fran oglądając się czy nie ma gdzieś tutaj Federico.
- Pewnie to samo co wy. Przyszłam z Fede na film.
- Przyszłaś z Fede? Gdzie on jest? - zapytałam.
- Zajmuje miejsce, spokojnie nie jest sam, chłopacy dotrzymują mu towarzystwa. - Powiedziała spoglądając w stronę Federico i rozmawiających z nim Leonem i Marco.
- Zaraz zacznie się film. - Powiedziała Francesca.
- To ja lecę. Cześć.
- Pa pa. - Zawołałyśmy.
Po tym całym dniu Leon odprowadził mnie do domu, gdzie zjedliśmy kolację.
- Do jutra. - Powiedział i mnie pocałował. Później zamknęły się za nim drzwi.
_____________________________________________________________________________
Mam nadzieję, że podobał wam się ten rozdział i, że będziecie czekać na kolejne. Zachęcam was do głosowania w ankiecie. Macie jeszcze 100 dni, żeby wyrazić swoje zdanie na temat bloga. (po podliczeniu głosów ankieta będzie od nowa, także pamiętajcie, że się jej nie pozbędę ;)) No i to chyba tyle.
Blog:
Dżungla Lea Versdas
Bądź na bieżąco na facebooku!: [KLIK]
D.L.V.
- Idziesz? - Zawołałem stojąc w drzwiach i czekając na Violettę.
- Za chwilę. - Odkrzyknęła z piętra.
Spojrzałem na zegarek. Dokładnie 5 minut temu mówiła to samo.
- Już idę. - Powiedziała schodząc schodami w dół i sięgając przy tym rzeczy według niej potrzebne.
Już miała do mnie podejść, ale cofnęła się w zamyśleniu.
- Zaraz wrócę. - Powtórzyła.
Chwilę później zbiegała już w dół spiesząc się do wyjścia.
- Zapomniałabym kluczy. - Powiedziała i się uśmiechnęła.
Stała tak przede mną i się we mnie wpatrywała.
- Możemy iść? - zapytałem w końcu.
- Tak. Teraz już tak.
Już miałem otwierać drzwi, gdy nagle się odwróciłem i powiedziałem:
- Jesteś pewna, że Diego nie czai się gdzieś za drzwiami?
- Nie przypominaj mi o nim. - Poprosiła.
Chwilę później już dochodziliśmy do restauracji.
- Francesca! - Zawołała Violetta, gdy przed wejściem do restauracji ujrzeliśmy Marco i Fran.
- Hej, Violu!
Violetta podbiegła do Francesci, a ja podszedłem do Marco.
Violetta
- Pogodziliście się? - zapytałam z nadzieją.
- Tak. Mówię ci Marco przyniósł mi taki piękny bukiet kwiatów!
- Leon też tak zrobił.
Francesca się uśmiechnęła.
- Idziecie? - Zawołali chłopacy.
- Była Marco. - Wyszeptała mi do ucha po czym pobiegła w stronę Marco.
Wybraliśmy stolik czteroosobowy.
- To była jego była? - Wyszeptałam.
- Tak. - Odpowiedziała po czym pociągnęła duży łyk coli z lodem. Był straszny upał.
- Co wy tam tak szepczecie? - zapytał Leon przytulając mnie.
- A nic. Takie tam babskie sprawy. - Odpowiedziałam.
Nagle usłyszeliśmy sygnał SMS. To był telefon Marco.
Francesca spojrzała na mnie dając mi sygnał, że to pisała jego była.
Schował telefon do kieszeni tak szybko, jak go wyciągnął.
Za chwile zadzwonił telefon. Marco go odebrał.
- Lena... Le... nie... Nie. Nie mam teraz czasu. Okey, pogadamy później. Cześć.
- A więc Lena. - Powiedział po cichu Francesca.
- Czy tak nie miała na imię siostra Naty? -Zapytałam. Fran pokiwała głową.
W tym czasie zdążyli już przynieść wszystkie dania, a że byłyśmy wyjątkowo głodne postanowiłyśmy skończyć rozmowę i zaczęłyśmy jeść.
Po obiedzie postanowiliśmy, że teraz się rozdzielimy, ale spotkamy się o 17:00 pod kinem, gdyż mieliśmy ochotę obejrzeć ten sam film.
Razem z Leonem poszliśmy na zakupy do jednego z moich ulubionych sklepów.
Było dzisiaj naprawdę gorąco, więc wstąpiliśmy na deser lodowy do jednej z najlepszych lodziarni w mieście. Trochę się ochłodziliśmy, ale nadal było upalnie.
W końcu nadeszła pora, żeby iść pod kino i spotkać się z Marco i Francescą. Leon kupił popcorn i weszliśmy na salę kinową, gdzie za 5 minut miał zacząć się film.
- O Ludmiła. - Powiedziałam.
- Hej Violu, hej Fran. - Odpowiedziała.
- Co ty tutaj robisz? - zapytała Fran oglądając się czy nie ma gdzieś tutaj Federico.
- Pewnie to samo co wy. Przyszłam z Fede na film.
- Przyszłaś z Fede? Gdzie on jest? - zapytałam.
- Zajmuje miejsce, spokojnie nie jest sam, chłopacy dotrzymują mu towarzystwa. - Powiedziała spoglądając w stronę Federico i rozmawiających z nim Leonem i Marco.
- Zaraz zacznie się film. - Powiedziała Francesca.
- To ja lecę. Cześć.
- Pa pa. - Zawołałyśmy.
Po tym całym dniu Leon odprowadził mnie do domu, gdzie zjedliśmy kolację.
- Do jutra. - Powiedział i mnie pocałował. Później zamknęły się za nim drzwi.
_____________________________________________________________________________
Mam nadzieję, że podobał wam się ten rozdział i, że będziecie czekać na kolejne. Zachęcam was do głosowania w ankiecie. Macie jeszcze 100 dni, żeby wyrazić swoje zdanie na temat bloga. (po podliczeniu głosów ankieta będzie od nowa, także pamiętajcie, że się jej nie pozbędę ;)) No i to chyba tyle.
Blog:
Dżungla Lea Versdas
Bądź na bieżąco na facebooku!: [KLIK]
D.L.V.
Ups...
03.08.2014
W odniesieniu do braku rozdziału w dniu: 01.08.2014Rozdział będzie dzisiaj. Tak. Już się biorę za pisanie i przepraszam (znowu) za problemy. ;*
D.L.V.
piątek, 18 lipca 2014
Rozdział 22 "Znowu razem."
Violetta
- Zostaw ją. - Powiedział.
- Violetto, kocham cię, uwierz mi pozwól nam być razem. Daj nam szansę.
Nic nie mówiłam tylko patrzałam na Leona.
- Jesteś głuchy, czy głupi? - Zapytał Leon.
Diego skrzyżował ręce i odwrócił się.
- Co proszę? - Zapytał spokojnie.
- To, co słyszałeś. - Odpowiedział łagodnym tonem.
Diego zmierzy go wzrokiem. Leon zrobił to samo.
- Wynoś się.
- Twierdzisz, że teraz cię posłucham, spuszczę łeb i odejdę w smutku?
- Tak. Po części tak. - Odparł zadowolony z siebie Leon.
Diego spojrzał na Leona tak, jakby chciał go w tej chwili udusić.
- Diego wynoś się stąd, albo stracę cierpliwość. - Powiedziałam.
- Nie słyszałeś? Sio!
- Jeszcze tu wrócę!
Powiedział, po czym odszedł i tyle go było widać.
- Jeden kłopot z głowy. - Powiedział Leon. - A teraz to, po co tu przyszedłem.
Wyciągnął zza pleców piękny bukiet kwiatów. Zaniemówiłam na chwilę, a gdy już się ocknęłam wykrztusiłam:
- Le... Leon, one ... One są piękne.
- Piękna dziewczyna zasługuje na piękne kwiaty.
- Dziękuję. - Powiedziałam i rzuciłam mu się na szyję.
- Nie ma za co. - Odpowiedział i dał mi buziaka w policzek.
- Chodź do środka. Napijesz się czegoś? - Zaproponowałam.
- Nie, dziękuję. Myślałem, że może pójdziemy gdzieś na obiad? Do jakiejś restauracji? Co ty na to? - Zapytał.
Przytuliłam się do niego, co oznaczało "No pewnie" i "Dziękuję". On był taki kochany, a ja, no cóż nie zawsze to doceniałam.
Francesca
Wpadłam do domu jak wariatka. Musiałam się jeszcze wrócić bo nie zamknęłam drzwi. Upadłam na sofę rozmyślając o tym, co sprawiło, że Maco i ja się od siebie tak oddalamy. Wstałam i podbiegłam do komody. Wyciągnęła album z napisem "Od zawsze i na zawsze", w którym były zdjęcia moje i Marco. Przeglądałam je przez łzy.
Zadzwonił dzwonek do drzwi, po czym usłyszałam pukanie. Nie miałam ochoty otwierać. Ktokolwiek to był, niech stąd idzie i mnie nie denerwuje. Ja mam już dość.
Chwilę później usłyszałam odgłos zamykających się drzwi. Kto to mógł być? Czyjaś ręka mnie objęła i czyjaś ręka trzymała przede mną kwiaty. Spojrzałam w prawo - to był Marco.
- Przepraszam Cię. Fran. Lena to moja była dziewczyna. Rozstaliśmy się już dawno. Zapomniałem o niej, ale ona widocznie o mnie nie. A to, że przyszła dziś do mnie było niespodziewane.
- A to, że się do siebie przytulaliście też było niespodziewane?
- Przecież to zwykły przyjacielski uścisk. Fran, zależy mi tylko na Tobie. - Powiedział po czym mnie pocałował. - To jak? Idziemy do tego miasta? Co prawda na naleśniki już za późno, ale możemy wybrać się na obiad i na te zakupy. Co o tym sądzisz? - Zapytał, a ja przytuliłam się do niego i powiedziałam:
- Dziękuję.
- Nie musisz dziękować. Zrobię wszystko, bylebyś była szczęśliwa.
_______________________________________________________________
Kolejny rozdział :) Nie za długi, ale dłuższy, niż ostatnio. Mam nadzieję, że się podoba i, że cieszycie się z tego, że Francesca z Marco i Violetta z Leonem dalej są razem.
Besos :*
D.L.V.
- Zostaw ją. - Powiedział.
- Violetto, kocham cię, uwierz mi pozwól nam być razem. Daj nam szansę.
Nic nie mówiłam tylko patrzałam na Leona.
- Jesteś głuchy, czy głupi? - Zapytał Leon.
Diego skrzyżował ręce i odwrócił się.
- Co proszę? - Zapytał spokojnie.
- To, co słyszałeś. - Odpowiedział łagodnym tonem.
Diego zmierzy go wzrokiem. Leon zrobił to samo.
- Wynoś się.
- Twierdzisz, że teraz cię posłucham, spuszczę łeb i odejdę w smutku?
- Tak. Po części tak. - Odparł zadowolony z siebie Leon.
Diego spojrzał na Leona tak, jakby chciał go w tej chwili udusić.
- Diego wynoś się stąd, albo stracę cierpliwość. - Powiedziałam.
- Nie słyszałeś? Sio!
- Jeszcze tu wrócę!
Powiedział, po czym odszedł i tyle go było widać.
- Jeden kłopot z głowy. - Powiedział Leon. - A teraz to, po co tu przyszedłem.
Wyciągnął zza pleców piękny bukiet kwiatów. Zaniemówiłam na chwilę, a gdy już się ocknęłam wykrztusiłam:
- Le... Leon, one ... One są piękne.
- Piękna dziewczyna zasługuje na piękne kwiaty.
- Dziękuję. - Powiedziałam i rzuciłam mu się na szyję.
- Nie ma za co. - Odpowiedział i dał mi buziaka w policzek.
- Chodź do środka. Napijesz się czegoś? - Zaproponowałam.
- Nie, dziękuję. Myślałem, że może pójdziemy gdzieś na obiad? Do jakiejś restauracji? Co ty na to? - Zapytał.
Przytuliłam się do niego, co oznaczało "No pewnie" i "Dziękuję". On był taki kochany, a ja, no cóż nie zawsze to doceniałam.
Francesca
Wpadłam do domu jak wariatka. Musiałam się jeszcze wrócić bo nie zamknęłam drzwi. Upadłam na sofę rozmyślając o tym, co sprawiło, że Maco i ja się od siebie tak oddalamy. Wstałam i podbiegłam do komody. Wyciągnęła album z napisem "Od zawsze i na zawsze", w którym były zdjęcia moje i Marco. Przeglądałam je przez łzy.
Zadzwonił dzwonek do drzwi, po czym usłyszałam pukanie. Nie miałam ochoty otwierać. Ktokolwiek to był, niech stąd idzie i mnie nie denerwuje. Ja mam już dość.
Chwilę później usłyszałam odgłos zamykających się drzwi. Kto to mógł być? Czyjaś ręka mnie objęła i czyjaś ręka trzymała przede mną kwiaty. Spojrzałam w prawo - to był Marco.
- Przepraszam Cię. Fran. Lena to moja była dziewczyna. Rozstaliśmy się już dawno. Zapomniałem o niej, ale ona widocznie o mnie nie. A to, że przyszła dziś do mnie było niespodziewane.
- A to, że się do siebie przytulaliście też było niespodziewane?
- Przecież to zwykły przyjacielski uścisk. Fran, zależy mi tylko na Tobie. - Powiedział po czym mnie pocałował. - To jak? Idziemy do tego miasta? Co prawda na naleśniki już za późno, ale możemy wybrać się na obiad i na te zakupy. Co o tym sądzisz? - Zapytał, a ja przytuliłam się do niego i powiedziałam:
- Dziękuję.
- Nie musisz dziękować. Zrobię wszystko, bylebyś była szczęśliwa.
_______________________________________________________________
Kolejny rozdział :) Nie za długi, ale dłuższy, niż ostatnio. Mam nadzieję, że się podoba i, że cieszycie się z tego, że Francesca z Marco i Violetta z Leonem dalej są razem.
Besos :*
D.L.V.
piątek, 11 lipca 2014
Rozdział 21 "Wystarczy byś był..."
Marco
- Fran? Fran! Rozłączyła się. - Powiedziałem rzucając telefonem o sofę po czym sam na niej usiadłem.
- Coś się stało? - Zapytała Lena.
- Francesca. Zerwała ze mną. - Pożaliłem się.
- Co? Zerwała? Dlaczego? - Pytała.
Już chciałem jej powiedzieć. Powiedzieć wszystko co się stało, ale ... ale jednak nie.
- Nie ważne. - Powiedziałem załamany.
Zadzwonił telefon.
- To mój. - Powiedziała Lena grzebiąc w torebce w poszukiwaniu głośno dzwoniącego telefonu. - Halo? Okey. No dobra zaraz będę.
Odłożyła telefon.
- Wybacz Marco, ale muszę już iść.
- Okey. Odprowadzę cię do drzwi.
- Dziękuję. Nie martw się niedługo się zobaczymy. - Powiedziała dając mi buziaka na pożegnanie.
Drzwi się za nią zamknęły. Co miałem zrobić teraz?
Wiem.
Violetta
Francesca wyszła. Zostałam sama. Sama z myślami. Rozmyślałam o Fran i jej zerwaniu z Marco i ... o Leonie. Czemu nie rozumie, że to zdjęcie z Diego..., że ten pocałunek..., że to wszystko to jakiś spisek?
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Wstałam i je otworzyłam. Stał w nich Diego, więc równie szybko je zamknęłam. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Nie miałam pojęcia, ani nie obchodziło mnie to cz tam stoi, czy też nie. Coś zaczęło walić w drzwi. Coś, a raczej ktoś. Diego.
- Otwórz. - Usłyszałam zza drzwi. -Otwórz. Musimy porozmawiać.
Wstałam i otwarłam drzwi.
- Czego chcesz? - zapytałam.
- Porozmawiać.
Chciałam zamknąć drzwi, jednak on mi na to nie pozwolił.
- Nie zamykaj. Violu. Kocham cię.
- Wsadź sobie to "Kocham Cię" gdzieś! Mam cię dość. Idź stąd!
- Zostaw ją. - Powiedział pewien znajomy głos.
Leon.
Uśmiechnęłam się lekko.
Przyszedł.
Wystarczy by tutaj był. Nic więcej.
_________________________________________________________________________
Krótki bo krótki, ale mam nadzieję, że się podoba. :)
Besos :*
D.L.V. :*
- Fran? Fran! Rozłączyła się. - Powiedziałem rzucając telefonem o sofę po czym sam na niej usiadłem.
- Coś się stało? - Zapytała Lena.
- Francesca. Zerwała ze mną. - Pożaliłem się.
- Co? Zerwała? Dlaczego? - Pytała.
Już chciałem jej powiedzieć. Powiedzieć wszystko co się stało, ale ... ale jednak nie.
- Nie ważne. - Powiedziałem załamany.
Zadzwonił telefon.
- To mój. - Powiedziała Lena grzebiąc w torebce w poszukiwaniu głośno dzwoniącego telefonu. - Halo? Okey. No dobra zaraz będę.
Odłożyła telefon.
- Wybacz Marco, ale muszę już iść.
- Okey. Odprowadzę cię do drzwi.
- Dziękuję. Nie martw się niedługo się zobaczymy. - Powiedziała dając mi buziaka na pożegnanie.
Drzwi się za nią zamknęły. Co miałem zrobić teraz?
Wiem.
Violetta
Francesca wyszła. Zostałam sama. Sama z myślami. Rozmyślałam o Fran i jej zerwaniu z Marco i ... o Leonie. Czemu nie rozumie, że to zdjęcie z Diego..., że ten pocałunek..., że to wszystko to jakiś spisek?
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Wstałam i je otworzyłam. Stał w nich Diego, więc równie szybko je zamknęłam. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Nie miałam pojęcia, ani nie obchodziło mnie to cz tam stoi, czy też nie. Coś zaczęło walić w drzwi. Coś, a raczej ktoś. Diego.
- Otwórz. - Usłyszałam zza drzwi. -Otwórz. Musimy porozmawiać.
Wstałam i otwarłam drzwi.
- Czego chcesz? - zapytałam.
- Porozmawiać.
Chciałam zamknąć drzwi, jednak on mi na to nie pozwolił.
- Nie zamykaj. Violu. Kocham cię.
- Wsadź sobie to "Kocham Cię" gdzieś! Mam cię dość. Idź stąd!
- Zostaw ją. - Powiedział pewien znajomy głos.
Leon.
Uśmiechnęłam się lekko.
Przyszedł.
Wystarczy by tutaj był. Nic więcej.
_________________________________________________________________________
Krótki bo krótki, ale mam nadzieję, że się podoba. :)
Besos :*
D.L.V. :*
poniedziałek, 30 czerwca 2014
Rozdział 20 "Zerwanie."
Lena
- Wejdź do środka. Chcesz może coś do picia? - zaproponował Marco.
Spojrzałam na zegarek.
- Tak poproszę. - Powiedziałam i usiadłam na sofie w salonie. Nagle zauważyłam pełno zdjęć. Był na nich Marco z ... z jakąś dziewczyną. Czyżby Marco miał dziewczynę? No, tak. Nie widzieliśmy się tyle lat, więc nie wiedziałam co się z nim działo. Może miał już kilkanaście dziewczyn.
- Proszę. - powiedział Marco kładąc na stole prze de mną filiżankę kawy. Sam usiadł koło mnie z kanapką w ręce. Spojrzałam na niego zastanawiając się czemuż o tej godzinie je śniadanie. Jest 10:00.
- Obudziłam cię? - Spytałam.
- Nie, nie. - Powiedział - To standard. - Oznajmił patrząc na kanapkę.
Spojrzał na telefon.
Wydawał się być zaniepokojony.
- Czy coś się stało? - zapytałam.
- Nie. Znaczy tak, ... ale nie. Ym ... Francesca. Moja dziewczyna nie zadzwoniła.
- Może zapomniała.
- Nie, nie. Zawsze dzwoni. - Powiedział Marco.
- To w takim razie ty zadzwoń. - Zasugerowałam z uprzejmości.
- Chyba tak zrobię. - Powiedział po czym zadzwonił to tej Gram ..., Zan ..., Yyy... Jakkolwiek jej tam było.
Francesca
- Miałaś rację. - powiedziałam.
- Jaką rację? - Zapytała Violetta ocierając łzy.
- Jest gorzej.
- A co się stało?
- Dzwoni.
- Kto?
- Marco.
- Odbierz.
- Nie.
- Odbierz. Niech się tłumaczy.
Odebrałam.
- Psssssssyt! Fran!
Spojrzałam na przyjaciółkę.
- Tylko spokojnie.
Przytaknęłam.
________________________________________________________________________________
Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba.
D.L.V.
www.niezawszejestkolorowo.blogspot.com
Www.facebook.com/AdminkaDzunglaaa
Ask.fm/iDzunglaaa
- Wejdź do środka. Chcesz może coś do picia? - zaproponował Marco.
Spojrzałam na zegarek.
- Tak poproszę. - Powiedziałam i usiadłam na sofie w salonie. Nagle zauważyłam pełno zdjęć. Był na nich Marco z ... z jakąś dziewczyną. Czyżby Marco miał dziewczynę? No, tak. Nie widzieliśmy się tyle lat, więc nie wiedziałam co się z nim działo. Może miał już kilkanaście dziewczyn.
- Proszę. - powiedział Marco kładąc na stole prze de mną filiżankę kawy. Sam usiadł koło mnie z kanapką w ręce. Spojrzałam na niego zastanawiając się czemuż o tej godzinie je śniadanie. Jest 10:00.
- Obudziłam cię? - Spytałam.
- Nie, nie. - Powiedział - To standard. - Oznajmił patrząc na kanapkę.
Spojrzał na telefon.
Wydawał się być zaniepokojony.
- Czy coś się stało? - zapytałam.
- Nie. Znaczy tak, ... ale nie. Ym ... Francesca. Moja dziewczyna nie zadzwoniła.
- Może zapomniała.
- Nie, nie. Zawsze dzwoni. - Powiedział Marco.
- To w takim razie ty zadzwoń. - Zasugerowałam z uprzejmości.
- Chyba tak zrobię. - Powiedział po czym zadzwonił to tej Gram ..., Zan ..., Yyy... Jakkolwiek jej tam było.
Francesca
- Miałaś rację. - powiedziałam.
- Jaką rację? - Zapytała Violetta ocierając łzy.
- Jest gorzej.
- A co się stało?
- Dzwoni.
- Kto?
- Marco.
- Odbierz.
- Nie.
- Odbierz. Niech się tłumaczy.
Odebrałam.
- Psssssssyt! Fran!
Spojrzałam na przyjaciółkę.
- Tylko spokojnie.
Przytaknęłam.
- Cześć Marco.
- Coś się stało?
- A co miało się stać? - Zapytałam zdenerwowana.
- Nie dzwoniłaś dzisiaj.
- Faktycznie. Nie dzwoniłam. - Przyznałam.
- Dlaczego?
- Bo nie chciałam ci przeszkadzać. - Oznajmiłam.
- Mnie? Przeszkadzać? W czym? Chyba, że w spaniu ale to to już standard. - Odpowiedział.
- W czym? - Zapytałam i spojrzałam na Violę. - Masz rację nie dzwoniłam. Przyszłam po ciebie. Mieliśmy iść do miasta. Na zakupy, do restauracji i kina. A tym czasem co? Przed drzwiami stoisz ty we własnej osobie i jakaś dziewczyna! - Powiedziałam oburzona przy czym prawie się rozpłakałam.
Po chwili milczenia Marco powiedział:
- To nie tak jak myślisz. Ona, to znaczy Lena... Ona ...
- O! I jeszcze masz czelność mi ją przedstawiać! No po prostu pięknie.
- Nie. Fran.
- Co Fran? Co Fran? Mam już tego dość Marco. Dość rozumiesz?!
- Ale co ty sugerujesz? - zapytał wystraszony, zaskoczony i "niewinny" Marco.
- Co sugeruje? - Spojrzałam na Violettę. - Sugeruję, sugeruję, że z nami koniec.
- Co? - Odezwała się Violetta.
- Tak Marco. - Ponownie na nią zerknęłam. Pokręciła głową. - Z nami koniec.
- No i co ty żeś zrobiła? - zapytała Violetta.
- Rozłączyłam się.
- Nie, nie to. Fran. Na prawdę chcesz zerwać z Marco?
- Nie. Nie chcę z nim zerwać. Ja już to zrobiłam. - Oznajmiłam stanowczo. - A teraz przepraszam - Chwyciłam torebkę - Muszę już iść. Do zobaczenia. - powiedziałam wychodząc z mieszkania.
________________________________________________________________________________
Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba.
D.L.V.
www.niezawszejestkolorowo.blogspot.com
Www.facebook.com/AdminkaDzunglaaa
Ask.fm/iDzunglaaa
sobota, 31 maja 2014
Rozdział 19 "Lena powraca..."
Leon
Tak naprawdę to nie miałem zamiaru iść na trening, gdyż niedawno z niego wróciłem. Po prostu słowo "trening" rzuciło się w słowa. Kocham Violettę, ale nie wiem czy mogę jej zaufać. Na drodze cały czas stoi Diego.
Marco
Kolejny dzień. Otwarłem ze złością oczy i spojrzałem na głośno dzwoniący telefon. Kto może dzwonić o 9:00 rano? No tak, Fran oczywiście!. Kolejna pobudka. Odebrałem więc telefon.
*ROZMOWA TELEFONICZNA*
- Fran? - Zapytałem chodź dobrze wiedziałem, że to ona.
- Nie. - Odpowiedział czyjś uśmiechnięty głos. To nie była Francesca. To kto? Na pewno dziewczyna. Cami? Naty? Ludmi? Viola? Nie wiem. - Zgaduj dalej. - Odpowiedział tajemniczy głos. Widać było, że osobie po drugiej stronie słuchawki było dziś bardzo do śmiechu.
- Poddaje się. - Powiedziałem zrezygnowany. Po chwili ciszy usłyszałem dzwonek do drzwi.
- Otwórz drzwi. - Zszedłem więc na dół. Zawahałem się, ale w końcu otworzyłem drzwi.
- Lena? - Zapytałem ze zdziwieniem.
- We własnej osobie! - Odpowiedział zadowolona.
Lena to siostra Naty i ... moja była. Według znajomych byliśmy idealną parą. Niestety musieliśmy się rozstać. Lena jest piosenkarką, więc często wyjeżdżała w trasy koncertowe, przez co rzadko się widzieliśmy i musieliśmy się rozstać. Wtedy Lena zamieszkała w USA, a ja zostałem tutaj, w Buenos Aires.
- Nawet nie wiesz, jak za tobą tęskniłam! - Powiedziała i rzuciła mi się na szyję.
- Ale skąd ty się tu wzięłaś? - zapytałem.
- No jak to skąd. Z USA przyleciałam. Buenos Aires to kolejne miejsce na mojej trasie koncertowej. Przy okazji odwiedzę Natalię. Tak dawno jej nie widziałam. A i przypomniałam sobie, że ty mieszkasz w Buenos Aires, więc postanowiłam cię odwiedzić. Cieszysz się?
- Bardzo.
- Tak za tobą tęskniłam!
- Ja za tobą też.
Francesca
Często budziłam Marco telefonami. Tym razem postanowiłam obudzić go osobiście. A po za tym mieliśmy dzisiaj iść do miasta, a więc zjemy na śniadanie naleśniki z bitą śmietaną, (Boże jak ja kocham naleśniki!), a później pójdziemy do miasta, wybierzemy się do kina i będzie tak cudownie!
Gdy podchodziłam do domu Marco zauważyłam go przed drzwiami. To niemożliwe. Przecież o tej porze - spojrzałam na zegarek - o tej porze to on śpi kamiennym snem! Ale najdziwniejsze było to, że razem z nim przed drzwiami stała jakaś dziewczyna. Co gorsza przytulali się do siebie! Nie wiedziałam co zrobić. Iść tam do niego, czy uciec? Wybrałam drugą opcję. Pobiegłam. Pobiegłam, ale nie do domu. Musiałam się komuś wyżalić. Jednak u Violi nie znalazłam jako tako większego pocieszenia. Viola miała problemy z Leonem przez Diego, a ja z Marciem przez yy... no nie wiem kim ona jest. W pewnym momencie Violetta powiedziała:
- To jak sen, to jak koszmar, który się spełnił. Fran, wszystko się wali. A może być jeszcze gorzej.
_______________________________________________________________________________
A w kolejnych rozdziałach:
Lena zaczyna podrywać Marco co powoduje kłótnie u Marcesci. Czy para jeszcze będzie razem? Jakie zamiary ma Lena? Czy wyjedzie do USA, czy na zawsze zostanie w Buenos Aires? Co z Leonettą? Czy Diego zrujnuje związek Violetty, czy może Viola da mu szanse? Czy Lena i Marco będą razem? Co zrobi Lena, gdy dowie się o Fran? Dlaczego wszystko się wali?
Odpowiedzi na pytania znajdziecie w kolejnych rozdziałach.
________________________________________________________________________________
Jest! Napisałam. Przepraszam za problemy. Co sądzicie o tym rozdziale i o zapowiedziach na kolejne? Takie zapowiedzi będziecie mogli znaleźć przed rozdziałami na facebooku.
LINKI:
www.facebook.com/AdminkaDzunglaaa
ask.fm/iDzunglaaa
www.niezawszejestkolorowo.blogspot.com
dlverdasofficial@gmail.com
Google+
Besos :*
D.L.V.
Tak naprawdę to nie miałem zamiaru iść na trening, gdyż niedawno z niego wróciłem. Po prostu słowo "trening" rzuciło się w słowa. Kocham Violettę, ale nie wiem czy mogę jej zaufać. Na drodze cały czas stoi Diego.
Marco
Kolejny dzień. Otwarłem ze złością oczy i spojrzałem na głośno dzwoniący telefon. Kto może dzwonić o 9:00 rano? No tak, Fran oczywiście!. Kolejna pobudka. Odebrałem więc telefon.
*ROZMOWA TELEFONICZNA*
- Fran? - Zapytałem chodź dobrze wiedziałem, że to ona.
- Nie. - Odpowiedział czyjś uśmiechnięty głos. To nie była Francesca. To kto? Na pewno dziewczyna. Cami? Naty? Ludmi? Viola? Nie wiem. - Zgaduj dalej. - Odpowiedział tajemniczy głos. Widać było, że osobie po drugiej stronie słuchawki było dziś bardzo do śmiechu.
- Poddaje się. - Powiedziałem zrezygnowany. Po chwili ciszy usłyszałem dzwonek do drzwi.
- Otwórz drzwi. - Zszedłem więc na dół. Zawahałem się, ale w końcu otworzyłem drzwi.
- Lena? - Zapytałem ze zdziwieniem.
- We własnej osobie! - Odpowiedział zadowolona.
Lena to siostra Naty i ... moja była. Według znajomych byliśmy idealną parą. Niestety musieliśmy się rozstać. Lena jest piosenkarką, więc często wyjeżdżała w trasy koncertowe, przez co rzadko się widzieliśmy i musieliśmy się rozstać. Wtedy Lena zamieszkała w USA, a ja zostałem tutaj, w Buenos Aires.
- Nawet nie wiesz, jak za tobą tęskniłam! - Powiedziała i rzuciła mi się na szyję.
- Ale skąd ty się tu wzięłaś? - zapytałem.
- No jak to skąd. Z USA przyleciałam. Buenos Aires to kolejne miejsce na mojej trasie koncertowej. Przy okazji odwiedzę Natalię. Tak dawno jej nie widziałam. A i przypomniałam sobie, że ty mieszkasz w Buenos Aires, więc postanowiłam cię odwiedzić. Cieszysz się?
- Bardzo.
- Tak za tobą tęskniłam!
- Ja za tobą też.
Francesca
Często budziłam Marco telefonami. Tym razem postanowiłam obudzić go osobiście. A po za tym mieliśmy dzisiaj iść do miasta, a więc zjemy na śniadanie naleśniki z bitą śmietaną, (Boże jak ja kocham naleśniki!), a później pójdziemy do miasta, wybierzemy się do kina i będzie tak cudownie!
Gdy podchodziłam do domu Marco zauważyłam go przed drzwiami. To niemożliwe. Przecież o tej porze - spojrzałam na zegarek - o tej porze to on śpi kamiennym snem! Ale najdziwniejsze było to, że razem z nim przed drzwiami stała jakaś dziewczyna. Co gorsza przytulali się do siebie! Nie wiedziałam co zrobić. Iść tam do niego, czy uciec? Wybrałam drugą opcję. Pobiegłam. Pobiegłam, ale nie do domu. Musiałam się komuś wyżalić. Jednak u Violi nie znalazłam jako tako większego pocieszenia. Viola miała problemy z Leonem przez Diego, a ja z Marciem przez yy... no nie wiem kim ona jest. W pewnym momencie Violetta powiedziała:
- To jak sen, to jak koszmar, który się spełnił. Fran, wszystko się wali. A może być jeszcze gorzej.
_______________________________________________________________________________
A w kolejnych rozdziałach:
Lena zaczyna podrywać Marco co powoduje kłótnie u Marcesci. Czy para jeszcze będzie razem? Jakie zamiary ma Lena? Czy wyjedzie do USA, czy na zawsze zostanie w Buenos Aires? Co z Leonettą? Czy Diego zrujnuje związek Violetty, czy może Viola da mu szanse? Czy Lena i Marco będą razem? Co zrobi Lena, gdy dowie się o Fran? Dlaczego wszystko się wali?
Odpowiedzi na pytania znajdziecie w kolejnych rozdziałach.
________________________________________________________________________________
Jest! Napisałam. Przepraszam za problemy. Co sądzicie o tym rozdziale i o zapowiedziach na kolejne? Takie zapowiedzi będziecie mogli znaleźć przed rozdziałami na facebooku.
LINKI:
www.facebook.com/AdminkaDzunglaaa
ask.fm/iDzunglaaa
www.niezawszejestkolorowo.blogspot.com
dlverdasofficial@gmail.com
Google+
Besos :*
D.L.V.
piątek, 30 maja 2014
Problemy :/ ;( :(
Hola!
Niestety, ale muszę ogłosić, że rozdziału dziś nie będzie. ;( :( ;( :(
Powód:
Pisałam rozdział dziś 3 godziny i go zapisałam. Teraz wróciłam z miasta i chciałam przejrzeć jeszcze czy wszystko jest z nim okey i ... zamiast "Edytuj" kliknęłam "Usuń". Usunęło się wszystko, cały rozdział. Będę go musiała pisać od początku a że dziś nie mam za bardzo czasu na napisanie całego rozdziału, więc pojawi się on prawdopodobnie jutro. Czekajcie na info, lub rozdział.
Przepraszam za problemy.
Besos:*
D.L.V.
PS. Moim zdaniem powinien być kosz, w którym można odzyskać to, co się straciło. Chyba, że takie coś już jest tylko ja jestem niedoinformowana.
Niestety, ale muszę ogłosić, że rozdziału dziś nie będzie. ;( :( ;( :(
Powód:
Pisałam rozdział dziś 3 godziny i go zapisałam. Teraz wróciłam z miasta i chciałam przejrzeć jeszcze czy wszystko jest z nim okey i ... zamiast "Edytuj" kliknęłam "Usuń". Usunęło się wszystko, cały rozdział. Będę go musiała pisać od początku a że dziś nie mam za bardzo czasu na napisanie całego rozdziału, więc pojawi się on prawdopodobnie jutro. Czekajcie na info, lub rozdział.
Przepraszam za problemy.
Besos:*
D.L.V.
PS. Moim zdaniem powinien być kosz, w którym można odzyskać to, co się straciło. Chyba, że takie coś już jest tylko ja jestem niedoinformowana.
piątek, 23 maja 2014
Rozdział 18 "To jak sen, który spełnił się..."
Violetta
Idę na spotkanie z Diego. Aż mi niedobrze jak o nim pomyślę. Mam nadzieję, że wreszcie da mi spokój. Idzie. Uff... Dasz radę Violetta.
- Violetta! Cieszę się, że cię widzę.
- A ja wręcz przeciwnie. - wyszeptałam. - Czego ode mnie chcesz?
- Violetta, proszę cię, daj mi szansę. - powiedział.
- Szansę? Diego, zrujnowałeś mi życie. Ty już nic nie pamiętasz?
- Ja wiem, Violu. Przepraszam cię.
- Przepraszam? To ty nie pamiętasz co się stało? Nie pamiętasz tego, dlaczego wyjechałam do Madrytu? - Diego spuścił głowę. - Dobre było to, że w Madrycie poznałam Leona. Ale to nic nie usprawiedliwia.
- Violu ile mam cię przepraszać?
- Raz Diego, raz, ale szczerze. - Powiedziałam, odwróciłam się i chciałam iść, jednak Diego złapał mnie za rękę.
- Nie pozwolę ci odejść. - To powiedziawszy pocałował mnie.
Odepchnęłam go od siebie i pobiegłam. Słyszałam tylko jak woła za mną: "Poczekaj, porozmawiajmy. Violu!". Nic to mnie jednak nie obchodziło. Wbiegłam do domu i zamknęłam drzwi. Cały czas miałam w oczach tą scenę. Nienawidzę go, nienawidzę go najbardziej na świecie!
Diego
Wołałem jeszcze za Violettą, ale to na nic. Pobiegła. Nie chcę jej stracić. Wiem, że wtedy źle wyszło, ale ja się zmieniłem. Naprawdę kocham Violettę. Zdobędę ją. Muszę. I nawet wiem jak.
Leon
Właśnie skończyłem trening i poszedłem do domu. Wziąłem do ręki telefon. SMS od ... Diego?.
- To niemożliwe. - Zareagowałem na treść SMS-a. Zamyśliłem się chwile i rzuciłem telefon na łóżko. Chwilę później sam upadłem na nie upadłem i patrzałem się chwilę w sufit.
Violetta
Usłyszałam dzwonek do drzwi. Nie zareagowałam. Czułam, że to może być Diego. Dzwonek zaczął dzwonić mocniej i ktoś zaczął pukać w drzwi.
- Violetta?
To był Leon. Całe szczęście. Pofatygowałam się do drzwi. Otworzyłam je i wtedy wpadł do domu wściekły Leon.
- Co ci się stało? - Zapytałam na widok wkurzonego Leona.
- Co mi się stało? Chyba raczej co tobie się stało.
- O czym ty mówisz?
- O czym mówię? - Pokazał mi zdjęcie, które dostał SMS-em od Diego. Byłam zła i jednocześnie smutna. Patrzałam tylko Leonowi w oczy licząc na to, że mnie zrozumie. - Wychodzę. - Powiedział w pewnej chwili.
- Leon! - zawołałam za nim.
Stanął w drzwiach i patrzył się na mnie.
- Leon! Leon proszę cię porozmawiajmy.
- Nie mogę. Mam trening.
- Zadzwoń jak skończysz. - poprosiłam.
- Jak przemyślę. - odpowiedział i chciał wyjść.
- Leon?. - Odwrócił się i spojrzał na mnie. - Kocham cię.
Wyszedł. Usiadłam na kanapę i płakałam. Nie wiedziałam, co teraz będzie. Co będzie z nami? Czy Leon zrozumie, że to wszystko przez Diego? Wszystko jest zupełnie tak jak w śnie. Koszmar stał się rzeczywistością. Nie domyśliłam się wtedy jednak, że koszmar dopiero się zaczyna.
_____________________________________________________________________________
Jest kolejny rozdział. Jak wam się podoba? Postanowiłam trochę zmienić rozdziały i będą teraz do nich dodawane zdjęcia lub gify. Pro po "Pamiętnika Violetty" nie będzie go jednak. Bo to nie będzie potrzebne, ponieważ byłoby tam tylko to co myśli Violetta. Np. "...Wyszedł. Usiadłam na kanapę i płakałam..." itd.
Mam nadzieję, że będziecie czekać na kolejny rozdział. Życzcie weny jeśli tak :)
www.niezawszejestkolorowo.blogspot.com
www.facebook.com/AdminkaDzunglaaa
ask.fm/iDzunglaaa
dlverdasofficial@gmail.com
Besos :*
D.L.V.
Idę na spotkanie z Diego. Aż mi niedobrze jak o nim pomyślę. Mam nadzieję, że wreszcie da mi spokój. Idzie. Uff... Dasz radę Violetta.
- Violetta! Cieszę się, że cię widzę.
- A ja wręcz przeciwnie. - wyszeptałam. - Czego ode mnie chcesz?
- Violetta, proszę cię, daj mi szansę. - powiedział.
- Szansę? Diego, zrujnowałeś mi życie. Ty już nic nie pamiętasz?
- Ja wiem, Violu. Przepraszam cię.
- Przepraszam? To ty nie pamiętasz co się stało? Nie pamiętasz tego, dlaczego wyjechałam do Madrytu? - Diego spuścił głowę. - Dobre było to, że w Madrycie poznałam Leona. Ale to nic nie usprawiedliwia.
- Violu ile mam cię przepraszać?
- Raz Diego, raz, ale szczerze. - Powiedziałam, odwróciłam się i chciałam iść, jednak Diego złapał mnie za rękę.
- Nie pozwolę ci odejść. - To powiedziawszy pocałował mnie.
Odepchnęłam go od siebie i pobiegłam. Słyszałam tylko jak woła za mną: "Poczekaj, porozmawiajmy. Violu!". Nic to mnie jednak nie obchodziło. Wbiegłam do domu i zamknęłam drzwi. Cały czas miałam w oczach tą scenę. Nienawidzę go, nienawidzę go najbardziej na świecie!
Diego
Wołałem jeszcze za Violettą, ale to na nic. Pobiegła. Nie chcę jej stracić. Wiem, że wtedy źle wyszło, ale ja się zmieniłem. Naprawdę kocham Violettę. Zdobędę ją. Muszę. I nawet wiem jak.
Leon
Właśnie skończyłem trening i poszedłem do domu. Wziąłem do ręki telefon. SMS od ... Diego?.
- To niemożliwe. - Zareagowałem na treść SMS-a. Zamyśliłem się chwile i rzuciłem telefon na łóżko. Chwilę później sam upadłem na nie upadłem i patrzałem się chwilę w sufit.
Violetta
Usłyszałam dzwonek do drzwi. Nie zareagowałam. Czułam, że to może być Diego. Dzwonek zaczął dzwonić mocniej i ktoś zaczął pukać w drzwi.
- Violetta?
To był Leon. Całe szczęście. Pofatygowałam się do drzwi. Otworzyłam je i wtedy wpadł do domu wściekły Leon.
- Co ci się stało? - Zapytałam na widok wkurzonego Leona.
- Co mi się stało? Chyba raczej co tobie się stało.
- O czym ty mówisz?
- O czym mówię? - Pokazał mi zdjęcie, które dostał SMS-em od Diego. Byłam zła i jednocześnie smutna. Patrzałam tylko Leonowi w oczy licząc na to, że mnie zrozumie. - Wychodzę. - Powiedział w pewnej chwili.
- Leon! - zawołałam za nim.
Stanął w drzwiach i patrzył się na mnie.
- Leon! Leon proszę cię porozmawiajmy.
- Nie mogę. Mam trening.
- Zadzwoń jak skończysz. - poprosiłam.
- Jak przemyślę. - odpowiedział i chciał wyjść.
- Leon?. - Odwrócił się i spojrzał na mnie. - Kocham cię.
Wyszedł. Usiadłam na kanapę i płakałam. Nie wiedziałam, co teraz będzie. Co będzie z nami? Czy Leon zrozumie, że to wszystko przez Diego? Wszystko jest zupełnie tak jak w śnie. Koszmar stał się rzeczywistością. Nie domyśliłam się wtedy jednak, że koszmar dopiero się zaczyna.
_____________________________________________________________________________
Jest kolejny rozdział. Jak wam się podoba? Postanowiłam trochę zmienić rozdziały i będą teraz do nich dodawane zdjęcia lub gify. Pro po "Pamiętnika Violetty" nie będzie go jednak. Bo to nie będzie potrzebne, ponieważ byłoby tam tylko to co myśli Violetta. Np. "...Wyszedł. Usiadłam na kanapę i płakałam..." itd.
Mam nadzieję, że będziecie czekać na kolejny rozdział. Życzcie weny jeśli tak :)
www.niezawszejestkolorowo.blogspot.com
www.facebook.com/AdminkaDzunglaaa
ask.fm/iDzunglaaa
dlverdasofficial@gmail.com
Besos :*
D.L.V.
piątek, 16 maja 2014
Rozdział 17 "Poślubna pobudka Ludmiły"
Ludmiła
Wreszcie skończyła się piosenka, a wraz z nią ta piękna chwila, która według mnie trwała zbyt krótko. Wjechał piękny, wielki tort weselny z figurkami stojącymi na szczycie. Wyglądały one jak ja i Federico. Niestety to co piękne dobiega końca. Impreza się zakończyła. Razem z Federico pojechaliśmy do naszego domu. Postanowiliśmy, że Federico wprowadzi się do mnie, ponieważ niedawno przyleciał z Hiszpanii (dokładniej z Barcelony). I na ten czas mieszkał w małej kawalerce. Weszłam do domu i padłam zmęczona na kanapę.
- Zmęczona? - zapytał ze zdziwieniem Fede.
- Ani mi nie gadaj. Nogi mnie bolą! - poskarżyłam się.
- Czyli impreza była udana. - Odparł zadowolony.
- No, a jak inaczej. - poparłam jego zdanie.
Później już byłam tak zmęczona, że spałam do 11:35. Spałabym dłużej, ale obudził mnie Federico. On nie da człowiekowi się wyspać. Wszedł do sypialni z łyżką w jednej ręce, a garnkiem w drugiej i zaczął walić łyżką w garnek.
- Wstawać! - krzyknął.
- Jeszcze nie! - zawołałam i wtuliłam się w kołdrę jeszcze bardziej. Wtedy głos Fede na chwilę ucichł. Niestety nie na długo. Gdy myślałam, że wreszcie odpuścił i da mi pospać usłyszałam nad głową ten przeklęty garnek i głos Federico.
- Wstajemy!
Zmęczona tym wszystkim wreszcie wstałam z łóżka.
- Federico pogięło cię?
- Witam w nowej rzeczywistości! - oznajmił śmiejąc się. Przewróciłam oczami i znowu położyłam się do łóżka.
- Wstajemy! - Matko Boska! Mam tego serdecznie dość. Wstałam więc, wyrwałam mu garnek z rąk i nad tym jego pustym łbem walnęłam mocno w naczynie.
- To za karę! - powiedziałam.
- Za co? - zapytał śmiejący się z tego Fede.
- Jak Fede Lu, tak Lu Fede! - Usprawiedliwiłam i znowu położyłam się spać. Federico nareszcie przestał mnie budzić. Nagle zadzwonił telefon. Była to Natalia.
- Ja pierniczę, nie dadzą człowiekowi pospać!
*** ROZMOWA TELEFONICZNA***
- Halo? - powiedziałam zaspana.
- Cześć Lu. Obudziłam cię? - zapytała na wstępie Natalia.
- Nie ty, tylko Fede. Wyobraź sobie, że przyszedł z garnkiem i łyżką, żeby mnie obudzić. - Poskarżyłam się przyjaciółce. A ta zamiast mi współczuć zaczęła się z tego śmiać! - Nati to nie jest ani trochę śmieszne!
- Właśnie, że jest! - wydusiła śmiejąca się Natka.
- Ty mnie ani trochę nie rozumiesz!
- No, ale to naprawdę jest śmieszne!
- No, może trochę. - przyznałam.
- Natalia!? - usłyszałam głos Maxiego.
- Idę! - odkrzyknęła tak, żeby ją słyszał. - Lu, muszę kończyć. Obiecałam Maxiemu, że zjemy razem obiad.
- Obiad? Jest dopiero 11:55! - mówiąc to spojrzałam na zegarek
- Idziemy jeszcze na miasto. Muszę kończyć, cześć.
- Pa pa! - pożegnałam przyjaciółkę i po raz setny położyłam się spać.
- Ludmiła! Zrobiłem naleśniki! Chodź!
- Yyyyyy! Ludzie, dajcie mi spać!
- Lu? Mówiłaś coś?
- Nie!. - Wyszłam z grymasem z sypialni.
Gdy już się ogarnęłam zeszłam na dół.
- Naleśniki ci stygną! - Powiedział oburzony Federico.
- A od kiedy ty naleśniki umiesz robić? - spytałam zdziwiona.
- Ślub zmienia człowieka. - Powiedział z uśmiechem Federico.
_________________________________________________________________________________
Kolejny rozdział jest. Przepraszam za to, że trochę krótki, ale straciłam poczucie czasu i jeżeli chciałam go dodać w piątek to musiał on być taki krótki. Mam nadzieję, że on wam się spodobał i, że będziecie czekać na następny, który pojawi się już za tydzień w piątek i mam nadzieję, że będziecie również czytać pamiętnik Violetty, który pojawi się już za tydzień, bo nie zdążyłam napisać wszystkiego. Zachęcam was do odwiedzania mojego 2 bloga www.niezawszejestkolorowo.blogspot.com oraz do obserwowania mnie na google+.
Besos :*
D.L.V.
Wreszcie skończyła się piosenka, a wraz z nią ta piękna chwila, która według mnie trwała zbyt krótko. Wjechał piękny, wielki tort weselny z figurkami stojącymi na szczycie. Wyglądały one jak ja i Federico. Niestety to co piękne dobiega końca. Impreza się zakończyła. Razem z Federico pojechaliśmy do naszego domu. Postanowiliśmy, że Federico wprowadzi się do mnie, ponieważ niedawno przyleciał z Hiszpanii (dokładniej z Barcelony). I na ten czas mieszkał w małej kawalerce. Weszłam do domu i padłam zmęczona na kanapę.
- Zmęczona? - zapytał ze zdziwieniem Fede.
- Ani mi nie gadaj. Nogi mnie bolą! - poskarżyłam się.
- Czyli impreza była udana. - Odparł zadowolony.
- No, a jak inaczej. - poparłam jego zdanie.
Później już byłam tak zmęczona, że spałam do 11:35. Spałabym dłużej, ale obudził mnie Federico. On nie da człowiekowi się wyspać. Wszedł do sypialni z łyżką w jednej ręce, a garnkiem w drugiej i zaczął walić łyżką w garnek.
- Wstawać! - krzyknął.
- Jeszcze nie! - zawołałam i wtuliłam się w kołdrę jeszcze bardziej. Wtedy głos Fede na chwilę ucichł. Niestety nie na długo. Gdy myślałam, że wreszcie odpuścił i da mi pospać usłyszałam nad głową ten przeklęty garnek i głos Federico.
- Wstajemy!
Zmęczona tym wszystkim wreszcie wstałam z łóżka.
- Federico pogięło cię?
- Witam w nowej rzeczywistości! - oznajmił śmiejąc się. Przewróciłam oczami i znowu położyłam się do łóżka.
- Wstajemy! - Matko Boska! Mam tego serdecznie dość. Wstałam więc, wyrwałam mu garnek z rąk i nad tym jego pustym łbem walnęłam mocno w naczynie.
- To za karę! - powiedziałam.
- Za co? - zapytał śmiejący się z tego Fede.
- Jak Fede Lu, tak Lu Fede! - Usprawiedliwiłam i znowu położyłam się spać. Federico nareszcie przestał mnie budzić. Nagle zadzwonił telefon. Była to Natalia.
- Ja pierniczę, nie dadzą człowiekowi pospać!
*** ROZMOWA TELEFONICZNA***
- Halo? - powiedziałam zaspana.
- Cześć Lu. Obudziłam cię? - zapytała na wstępie Natalia.
- Nie ty, tylko Fede. Wyobraź sobie, że przyszedł z garnkiem i łyżką, żeby mnie obudzić. - Poskarżyłam się przyjaciółce. A ta zamiast mi współczuć zaczęła się z tego śmiać! - Nati to nie jest ani trochę śmieszne!
- Właśnie, że jest! - wydusiła śmiejąca się Natka.
- Ty mnie ani trochę nie rozumiesz!
- No, ale to naprawdę jest śmieszne!
- No, może trochę. - przyznałam.
- Natalia!? - usłyszałam głos Maxiego.
- Idę! - odkrzyknęła tak, żeby ją słyszał. - Lu, muszę kończyć. Obiecałam Maxiemu, że zjemy razem obiad.
- Obiad? Jest dopiero 11:55! - mówiąc to spojrzałam na zegarek
- Idziemy jeszcze na miasto. Muszę kończyć, cześć.
- Pa pa! - pożegnałam przyjaciółkę i po raz setny położyłam się spać.
- Ludmiła! Zrobiłem naleśniki! Chodź!
- Yyyyyy! Ludzie, dajcie mi spać!
- Lu? Mówiłaś coś?
- Nie!. - Wyszłam z grymasem z sypialni.
Gdy już się ogarnęłam zeszłam na dół.
- Naleśniki ci stygną! - Powiedział oburzony Federico.
- A od kiedy ty naleśniki umiesz robić? - spytałam zdziwiona.
- Ślub zmienia człowieka. - Powiedział z uśmiechem Federico.
_________________________________________________________________________________
Kolejny rozdział jest. Przepraszam za to, że trochę krótki, ale straciłam poczucie czasu i jeżeli chciałam go dodać w piątek to musiał on być taki krótki. Mam nadzieję, że on wam się spodobał i, że będziecie czekać na następny, który pojawi się już za tydzień w piątek i mam nadzieję, że będziecie również czytać pamiętnik Violetty, który pojawi się już za tydzień, bo nie zdążyłam napisać wszystkiego. Zachęcam was do odwiedzania mojego 2 bloga www.niezawszejestkolorowo.blogspot.com oraz do obserwowania mnie na google+.
Besos :*
D.L.V.
piątek, 9 maja 2014
Rozdział 16 - "Wesele"
Ludmiła
Ach! Byłam tak szczęśliwa! To był wyjątkowy dzień! Wyjątkowa chwila! Tylko coś mi się wydawało, że Vilu, Cami i Fran były jakieś zdenerwowane. Podejrzewałam, że to przez Diego. Wiedziałam jednak, że nie warto je o to pytać, ponieważ mogą się zasmucić - szczególnie Viola - i no wiem, że specjalnie mi tego nie mówiły bo nie chciały bym przed ślubem się czymś zamartwiała. Ach, mniejsza o to. Nie będę się teraz rozmyślać.
- Lu, dlaczego nic nie mówisz? - usłyszałam głos koło siebie. Głupia się wystraszyłam. To przecież był Fede.
- Oj, wiesz zamyśliłam się. - odpowiedziałam.
Rozmawialiśmy tak małą chwilkę, aż w końcu dojechaliśmy do sali, w której miało odbyć się wesele.
Violetta
Zabawa trwała w najlepsze. Niedługo będzie tort weselny. Wiem to od Fran, która to pytała się Lu o ten tort. Nagle zadzwonił telefon. Można się domyślić kto dzwonił. Nie odebrałam. Za chwilę zadzwonił jeszcze raz. Odebrałam.
*ROZMOWA TELEFONICZNA*
- Cześć Violu! Już myślałem, że nie odbierzesz.
- Miałam teki zamiar, ale wolałam odebrać, niż mieć telefon zawalony setkami nieodebranych połączeń.
- Hah.
- Czego chciałeś?! - zapytałam zniecierpliwiona, ponieważ musiałam wyjść z przyjęcia i prędzej, czy później ktoś się kapnie, że mnie nie ma.
- Nie denerwuj się.
No normalnie myślałam, że tam nie wytrzymam. Jak mam się nie denerwować?
- Chciałem cię poprosić o spotkanie.
- Żeś se moment wybrał!
- No, Violu nie teraz, jutro.
- No dobrze, ale nie dzwoń już do mnie!
- Dobrze, do zobaczenia.
Logiczne było to, że nie miałam najmniejszej ochoty się z nim widzieć, ale lepsze to, niż ciągłe telefony. Weszłam na sale, gdzie spotkałam Fran.
- Viola! Gdzie byłaś? Leon szuka cię od dobrych 15 min. Idź do niego.
- No coś ty nie mogę. Na pewno zapyta gdzie byłam, a co mam powiedzieć?: O hej, Leon, no wiesz Diego dzwonił i odebrałam, ale się nie przejmuj, bo lepsze to niż, ciągłe nieodebrane połączenia. Fran zwariowałaś?
- Diego dzwonił? - Podeszła do nas zaskoczona Camila.
- Tak. - odpowiedziałam.
- I odebrałaś? - Zapytała
- A co innego miałam zrobić? Dzwonił i dzwonił. Wolę odebrać i mieć tą rozmowę za sobą niż żeby dzwonił latami. - Wytłumaczyłam.
- Viola idzie Leon! - Szeptem krzyknęła Fran. Stałam prosto i przez zaciśnięte zęby pytałam się dziewczyn.:
- Co mam zrobić jak zapyta gdzie byłam? - Ale na odpowiedź nie było już czasu.
- Violu, tu jesteś. Wszędzie cię szukałem. Gdzie byłaś?
- Yy.. no ja... ten no, y... - jąkałam się bo nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Spojrzałam prosząco na dziewczyny. Na szczęście mnie jakoś uratowały.
- No wiesz, byłyśmy się przewietrzyć, ładna pogoda i wiesz. - Powiedziała Cami, a Fran kiwnęła głową. Wtedy zagrała moja ulubiona piosenka. Leon poprosił mnie do tańca, a za chwile tańczyli też Marco z Fran oraz Fede z Ludmiłą.
Ludmiła
Zabawa trwała w najlepsze. Welon złapała Francesca, a krawat Leon. Niedługo wjedzie tort weselny. Jestem taka szczęśliwa!
- Twoja ulubiona piosenka. - Usłyszałam głos zza pleców. Był to Federico.
- Tak. - Potwierdziłam.
- Grzechem by było do niej nie zatańczyć na swoim własnym weselu. - Och! To było cudowne. To jak on do mnie mówił! Uśmiechnęłam się więc na jego słowa, a on natychmiast zaciągnął mnie na środek parkietu. Dołączyliśmy do tańczących Leonetty i Marcesci.
Tańczyliśmy bez słów. Tylko patrzeliśmy sobie w oczy. Słyszałam za sobą głosy dziewczyn, ale nie słuchałam co mówią. Nie dało się. Czułam się cudownie! Nie tak jak z tym całym Thomasem! Z Fede było inaczej. Czułam wtedy, że znalazłam tą jedną jedyną osobę, która na zawsze zostanie ze mną. Kocham go.
________________________________________________________________________________
Oto długo oczekiwany przez wielu z was rozdział. Miałam ten rozdział napisany od soboty. :) Przypominam, że rozdziały będą dodawane na bloga co tydzień w piątek. Jeżeli byłaby taka sytuacja, że nie zdążę napisać rozdziału będą dodawane informacje, więc ich szukajcie. Pro po Pamiętnika Violetty, czyli serii "W oczach Violetty" na podstawie rozdziałów to w ukaże się on najprawdopodobniej za tydzień, bo mam do nadrobienia, czyli do streszczenia 16 rozdziałów.
Pozdrawiam i Besos :*
D.L.V.
Ach! Byłam tak szczęśliwa! To był wyjątkowy dzień! Wyjątkowa chwila! Tylko coś mi się wydawało, że Vilu, Cami i Fran były jakieś zdenerwowane. Podejrzewałam, że to przez Diego. Wiedziałam jednak, że nie warto je o to pytać, ponieważ mogą się zasmucić - szczególnie Viola - i no wiem, że specjalnie mi tego nie mówiły bo nie chciały bym przed ślubem się czymś zamartwiała. Ach, mniejsza o to. Nie będę się teraz rozmyślać.
- Lu, dlaczego nic nie mówisz? - usłyszałam głos koło siebie. Głupia się wystraszyłam. To przecież był Fede.
- Oj, wiesz zamyśliłam się. - odpowiedziałam.
Rozmawialiśmy tak małą chwilkę, aż w końcu dojechaliśmy do sali, w której miało odbyć się wesele.
Violetta
Zabawa trwała w najlepsze. Niedługo będzie tort weselny. Wiem to od Fran, która to pytała się Lu o ten tort. Nagle zadzwonił telefon. Można się domyślić kto dzwonił. Nie odebrałam. Za chwilę zadzwonił jeszcze raz. Odebrałam.
*ROZMOWA TELEFONICZNA*
- Cześć Violu! Już myślałem, że nie odbierzesz.
- Miałam teki zamiar, ale wolałam odebrać, niż mieć telefon zawalony setkami nieodebranych połączeń.
- Hah.
- Czego chciałeś?! - zapytałam zniecierpliwiona, ponieważ musiałam wyjść z przyjęcia i prędzej, czy później ktoś się kapnie, że mnie nie ma.
- Nie denerwuj się.
No normalnie myślałam, że tam nie wytrzymam. Jak mam się nie denerwować?
- Chciałem cię poprosić o spotkanie.
- Żeś se moment wybrał!
- No, Violu nie teraz, jutro.
- No dobrze, ale nie dzwoń już do mnie!
- Dobrze, do zobaczenia.
Logiczne było to, że nie miałam najmniejszej ochoty się z nim widzieć, ale lepsze to, niż ciągłe telefony. Weszłam na sale, gdzie spotkałam Fran.
- Viola! Gdzie byłaś? Leon szuka cię od dobrych 15 min. Idź do niego.
- No coś ty nie mogę. Na pewno zapyta gdzie byłam, a co mam powiedzieć?: O hej, Leon, no wiesz Diego dzwonił i odebrałam, ale się nie przejmuj, bo lepsze to niż, ciągłe nieodebrane połączenia. Fran zwariowałaś?
- Diego dzwonił? - Podeszła do nas zaskoczona Camila.
- Tak. - odpowiedziałam.
- I odebrałaś? - Zapytała
- A co innego miałam zrobić? Dzwonił i dzwonił. Wolę odebrać i mieć tą rozmowę za sobą niż żeby dzwonił latami. - Wytłumaczyłam.
- Viola idzie Leon! - Szeptem krzyknęła Fran. Stałam prosto i przez zaciśnięte zęby pytałam się dziewczyn.:
- Co mam zrobić jak zapyta gdzie byłam? - Ale na odpowiedź nie było już czasu.
- Violu, tu jesteś. Wszędzie cię szukałem. Gdzie byłaś?
- Yy.. no ja... ten no, y... - jąkałam się bo nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Spojrzałam prosząco na dziewczyny. Na szczęście mnie jakoś uratowały.
- No wiesz, byłyśmy się przewietrzyć, ładna pogoda i wiesz. - Powiedziała Cami, a Fran kiwnęła głową. Wtedy zagrała moja ulubiona piosenka. Leon poprosił mnie do tańca, a za chwile tańczyli też Marco z Fran oraz Fede z Ludmiłą.
Ludmiła
Zabawa trwała w najlepsze. Welon złapała Francesca, a krawat Leon. Niedługo wjedzie tort weselny. Jestem taka szczęśliwa!
- Twoja ulubiona piosenka. - Usłyszałam głos zza pleców. Był to Federico.
- Tak. - Potwierdziłam.
- Grzechem by było do niej nie zatańczyć na swoim własnym weselu. - Och! To było cudowne. To jak on do mnie mówił! Uśmiechnęłam się więc na jego słowa, a on natychmiast zaciągnął mnie na środek parkietu. Dołączyliśmy do tańczących Leonetty i Marcesci.
Tańczyliśmy bez słów. Tylko patrzeliśmy sobie w oczy. Słyszałam za sobą głosy dziewczyn, ale nie słuchałam co mówią. Nie dało się. Czułam się cudownie! Nie tak jak z tym całym Thomasem! Z Fede było inaczej. Czułam wtedy, że znalazłam tą jedną jedyną osobę, która na zawsze zostanie ze mną. Kocham go.
________________________________________________________________________________
Oto długo oczekiwany przez wielu z was rozdział. Miałam ten rozdział napisany od soboty. :) Przypominam, że rozdziały będą dodawane na bloga co tydzień w piątek. Jeżeli byłaby taka sytuacja, że nie zdążę napisać rozdziału będą dodawane informacje, więc ich szukajcie. Pro po Pamiętnika Violetty, czyli serii "W oczach Violetty" na podstawie rozdziałów to w ukaże się on najprawdopodobniej za tydzień, bo mam do nadrobienia, czyli do streszczenia 16 rozdziałów.
Pozdrawiam i Besos :*
D.L.V.
poniedziałek, 5 maja 2014
Hola!!!
Hola!
Kochani, wracam! Jeeeej! Ja się cieszę, nie wiem, jak wy. Nie cieszą się zapewne ci, którzy proponowali zamknięcie bloga, ale zrozumiałam, że są jednak osoby, które go czytają i lubią to co czytają. Uświadomiły mi to pewne osoby. A ze spraw organizacyjnych:
* Rozdziały będą co tydzień w piątek i będą dłuższe. (Na życzenie Cher Gomez, którą serdecznie pozdrawiam)
* Stworzyłam maila, żebyście mogli się ze mną kontaktować na więcej sposobów. dlverdasofficial@gmail.com
* Ask: ask.fm/iDzunglaaa
* Niedługo będzie istniał "Pamiętnik Violetty".
* I inne zmiany na blogu :3
* Blog [klik]
I to chyba tyle :3.
Besos :*
D.L.V.
Kochani, wracam! Jeeeej! Ja się cieszę, nie wiem, jak wy. Nie cieszą się zapewne ci, którzy proponowali zamknięcie bloga, ale zrozumiałam, że są jednak osoby, które go czytają i lubią to co czytają. Uświadomiły mi to pewne osoby. A ze spraw organizacyjnych:
* Rozdziały będą co tydzień w piątek i będą dłuższe. (Na życzenie Cher Gomez, którą serdecznie pozdrawiam)
* Stworzyłam maila, żebyście mogli się ze mną kontaktować na więcej sposobów. dlverdasofficial@gmail.com
* Ask: ask.fm/iDzunglaaa
* Niedługo będzie istniał "Pamiętnik Violetty".
* I inne zmiany na blogu :3
* Blog [klik]
I to chyba tyle :3.
Besos :*
D.L.V.
wtorek, 22 kwietnia 2014
Ankieta zamknięta, głosy podliczone, co dalej?
Hola.
Jak sami zauważyliście po tytule ankieta została zamknięta. Głosy zostały przez nią wyliczone i teraz co dalej?
A więc. ... oto jej wyniki.
Jak oceniacie bloga?
Liczba głosów do tej pory: 19
Ankieta zamknięta
Nie wiem co mam zrobić w takim wypadku. Większość lubi moje rozdziały, ale dużo osób po przeczytaniu ich twierdzi, że nie są najlepsze, a nawet okropne. No cóż. Wiem, wiem mogłabym w tej chwili powiedzieć: Jak ich to nie interesuje, to niech nie czytają. Ale ... no nie wiem... Zastanowię się. Bo też nie zawsze mam na to czas. Jeżeli do 5 maja nie pojawi się kolejny rozdział to pojawi się informacja. Czekam jeszcze na wasze opinie na ask.fm/iDzunglaaa.
Możecie tam pisać co o tym wszystkim myślicie.
Besos :*
D.L.V
Jak sami zauważyliście po tytule ankieta została zamknięta. Głosy zostały przez nią wyliczone i teraz co dalej?
A więc. ... oto jej wyniki.
Jak oceniacie bloga?
The best blog
|
9
(47%)
|
Najlepszy
|
4
(21%)
|
Może być
|
4
(21%)
|
Weź go zamknij!
|
3
(15%)
|
Yyy... Okropieństwo!
|
2
(10%)
|
Liczba głosów do tej pory: 19
Ankieta zamknięta
Nie wiem co mam zrobić w takim wypadku. Większość lubi moje rozdziały, ale dużo osób po przeczytaniu ich twierdzi, że nie są najlepsze, a nawet okropne. No cóż. Wiem, wiem mogłabym w tej chwili powiedzieć: Jak ich to nie interesuje, to niech nie czytają. Ale ... no nie wiem... Zastanowię się. Bo też nie zawsze mam na to czas. Jeżeli do 5 maja nie pojawi się kolejny rozdział to pojawi się informacja. Czekam jeszcze na wasze opinie na ask.fm/iDzunglaaa.
Możecie tam pisać co o tym wszystkim myślicie.
Besos :*
D.L.V
wtorek, 15 kwietnia 2014
End?
Hola!
Tak po długiej przerwie... wracam (chyba). Rozdział miał być napisany do 21.04.14, ale na razie wstrzymuję się od jego pisania. Jeżeli chcecie być ze mną na bieżąco (jeśli mnie lubicie i lubicie też moje blogi) odwiedźcie tego bloga: http://niezawszejestkolorowo.blogspot.com/
Tak się powstrzymuję od tego rozdziału ponieważ... no... sami spójrzcie na ankietę (prawa strona bloga). Widać, że nie interesują was te rozdziały. No cóż. Chciałabym więc poczekać na zakończenie ankiety i wtedy rozważyć dalszą działalność bloga to znaczy czy będę dalej pisać. Wszelkie informacje na ten temat będziecie mogli znaleźć w linku ukazanym powyżej. A na razie do zobaczenia :*
Besos :*
//D.L.Verdas
Tak po długiej przerwie... wracam (chyba). Rozdział miał być napisany do 21.04.14, ale na razie wstrzymuję się od jego pisania. Jeżeli chcecie być ze mną na bieżąco (jeśli mnie lubicie i lubicie też moje blogi) odwiedźcie tego bloga: http://niezawszejestkolorowo.blogspot.com/
Tak się powstrzymuję od tego rozdziału ponieważ... no... sami spójrzcie na ankietę (prawa strona bloga). Widać, że nie interesują was te rozdziały. No cóż. Chciałabym więc poczekać na zakończenie ankiety i wtedy rozważyć dalszą działalność bloga to znaczy czy będę dalej pisać. Wszelkie informacje na ten temat będziecie mogli znaleźć w linku ukazanym powyżej. A na razie do zobaczenia :*
Besos :*
//D.L.Verdas
czwartek, 27 marca 2014
Mój 4 blog. Koniecznie przeczytaj 1 post!
To blog, na którym CODZIENNIE będą pojawiały się nowe wpisy. Jeżeli chcecie dowiedzieć się coś o tym blogu (Leonetta w innym świetle ♥.♥) to przeczytajcie post: Początki zawsze są trudne.
Oczywiście rozdziały będę pisać dalej =)
Besos :*
//Lea
Informacja.
Jeżeli chcecie na bieżąco być informowani o nowych rozdziałach na blogu raz po raz zajrzyjcie tutaj:
[ klik ]
Jeżeli znajdą się pytania do mnie kierujcie je tutaj: [ klik ]
Na różnych stronach znajdziecie mnie pod różnymi nazwami :).
Tak, trochę szukania jest, ale przeważnie to Lea Verdas, Dżungla lub Dzunglaaa
Tak informacja. ;)
//Lea
[ klik ]
Jeżeli znajdą się pytania do mnie kierujcie je tutaj: [ klik ]
Na różnych stronach znajdziecie mnie pod różnymi nazwami :).
Tak, trochę szukania jest, ale przeważnie to Lea Verdas, Dżungla lub Dzunglaaa
Tak informacja. ;)
//Lea
czwartek, 27 lutego 2014
Rozdział 15 "Przed ślubem".
Violetta
Po tej całej aferze z Die... zaraz, zaraz! VIOLETTA! Nie wypowiadaj tego imienia! No, okey. No to po tej aferze i zjedzonym pożywnym śniadanku Leon i Fran wyszli by się przygotować na wesele Fedemiły.
O godzinie 11:30 Leon przyszedł po mnie wystrojony, że ho, ho! Był tak elegancki, że patrzyłam na niego z zachwytem. Ach... VIOLETTA! Ogarnij się dziewczyno!
- Hej kochanie. - Przywitał się. - Wyglądasz... Łał... Wyglądasz... - brakło mu słów.
- Dziękuję. - Odpowiedziałam na niedokończony komplement. - Ty też wyglądasz całkiem... Łał. -Mnie tez słów brakło.
- To jak - zapytał - idziemy?
- Ta, tak. - otrząsnęłam się z zamyślenia. - Wezmę tylko torebkę.
Skoczyłam na górę po torebkę.
- Telefon! Nie wzięłam telefonu! - Zorientowałam się wychodząc z pokoju. - Oj, Violu. Gdzie ty masz głowę! - Skarciłam sama siebie. Biorąc telefon do ręki zauważyłam, że mam 5 nieodebranych połączeń i SMS od ... Diega... "Spierniczaj debilu" - pomyślałam. - "Nie będziesz mi psuł tego dnia. Ani mnie, ani nikomu innemu!"
- Violu?! - Usłyszałam głos z dołu. - Violu nie chce nic mówić, ale jak się nie pośpieszysz, to nie zdążymy! - Powiedział.
- Już idę! - Odpowiedziałam i wyszłam z pokoju. Zamknęłam dom i ruszyliśmy do kościoła.
Leon
Violetta z początku drogi szła zamyślona. Później już się odezwała i rozmawialiśmy długo w drodze do kościoła.
- O, hej Marco, hej Fran. - Powiedzieliśmy.
- Cześć. - odpowiedzieli.
- Już się baliśmy, że nie zdążymy! - Powiedziała zdyszana Francesca.
- Ja też. - Odpowiedziałem. - Violetta strasznie długo się gramoliła.
- Wcale nie. - Zaprzeczyła, ale i tak nikt jej nie uwierzył, więc wszyscy się śmiali.
Francesca
Przed kościołem spotkaliśmy Camilę, Maxiego i Naty dyskutujących ze sobą tak... ym... słodko. No. Była tam też oczywiście para młoda - Fedemiła.
Chłopacy poszli naprzód (Marco, Leon i Maxi), a Viola, gdy zauważyła, że chłopacy już odeszli dość daleko zatrzymała mnie i Camilę.
- Co się stało? - Zapytała Cami.
- Patrz. - Powiedziała Violetta podając nam swój telefon.
- 5 nieodebranych połączeń i SMS. - Powiedziałam.
- Od... - Zaczęła Viola
- Diega... - Zauważyła Cami, po czym ją zamurowało.
- Czytam SMS-a - Oznajmiłam. - Czemu nie odbierasz ode mnie telefonu? Przepraszam za to wczoraj. Violu, zrozum. Ja cię kocham! - Przeczytałam i mnie także zamurowało.
- Ej! - Zawołał Marco. - Mają panie zamiar w końcu tu do nas przyjść?
Spojrzałyśmy na siebie trochę nerwowo i poszłyśmy do kościoła.
________________________________________________________________________________
Kolejny rozdział - jak się zapewne domyślacie - to już będzie na pewno ślub Fedemiły. Po prostu tak pasowało, aby ślub i wesele zrobić razem w rozdziale, a tak byłoby za długo.
Besos :*
//Lea
Po tej całej aferze z Die... zaraz, zaraz! VIOLETTA! Nie wypowiadaj tego imienia! No, okey. No to po tej aferze i zjedzonym pożywnym śniadanku Leon i Fran wyszli by się przygotować na wesele Fedemiły.
O godzinie 11:30 Leon przyszedł po mnie wystrojony, że ho, ho! Był tak elegancki, że patrzyłam na niego z zachwytem. Ach... VIOLETTA! Ogarnij się dziewczyno!
- Hej kochanie. - Przywitał się. - Wyglądasz... Łał... Wyglądasz... - brakło mu słów.
- Dziękuję. - Odpowiedziałam na niedokończony komplement. - Ty też wyglądasz całkiem... Łał. -Mnie tez słów brakło.
- To jak - zapytał - idziemy?
- Ta, tak. - otrząsnęłam się z zamyślenia. - Wezmę tylko torebkę.
Skoczyłam na górę po torebkę.
- Telefon! Nie wzięłam telefonu! - Zorientowałam się wychodząc z pokoju. - Oj, Violu. Gdzie ty masz głowę! - Skarciłam sama siebie. Biorąc telefon do ręki zauważyłam, że mam 5 nieodebranych połączeń i SMS od ... Diega... "Spierniczaj debilu" - pomyślałam. - "Nie będziesz mi psuł tego dnia. Ani mnie, ani nikomu innemu!"
- Violu?! - Usłyszałam głos z dołu. - Violu nie chce nic mówić, ale jak się nie pośpieszysz, to nie zdążymy! - Powiedział.
- Już idę! - Odpowiedziałam i wyszłam z pokoju. Zamknęłam dom i ruszyliśmy do kościoła.
Leon
Violetta z początku drogi szła zamyślona. Później już się odezwała i rozmawialiśmy długo w drodze do kościoła.
- O, hej Marco, hej Fran. - Powiedzieliśmy.
- Cześć. - odpowiedzieli.
- Już się baliśmy, że nie zdążymy! - Powiedziała zdyszana Francesca.
- Ja też. - Odpowiedziałem. - Violetta strasznie długo się gramoliła.
- Wcale nie. - Zaprzeczyła, ale i tak nikt jej nie uwierzył, więc wszyscy się śmiali.
Francesca
Przed kościołem spotkaliśmy Camilę, Maxiego i Naty dyskutujących ze sobą tak... ym... słodko. No. Była tam też oczywiście para młoda - Fedemiła.
Chłopacy poszli naprzód (Marco, Leon i Maxi), a Viola, gdy zauważyła, że chłopacy już odeszli dość daleko zatrzymała mnie i Camilę.
- Co się stało? - Zapytała Cami.
- Patrz. - Powiedziała Violetta podając nam swój telefon.
- 5 nieodebranych połączeń i SMS. - Powiedziałam.
- Od... - Zaczęła Viola
- Diega... - Zauważyła Cami, po czym ją zamurowało.
- Czytam SMS-a - Oznajmiłam. - Czemu nie odbierasz ode mnie telefonu? Przepraszam za to wczoraj. Violu, zrozum. Ja cię kocham! - Przeczytałam i mnie także zamurowało.
- Ej! - Zawołał Marco. - Mają panie zamiar w końcu tu do nas przyjść?
Spojrzałyśmy na siebie trochę nerwowo i poszłyśmy do kościoła.
________________________________________________________________________________
Kolejny rozdział - jak się zapewne domyślacie - to już będzie na pewno ślub Fedemiły. Po prostu tak pasowało, aby ślub i wesele zrobić razem w rozdziale, a tak byłoby za długo.
Besos :*
//Lea
środa, 26 lutego 2014
Zamknąć, nie zamknąć. Zawiesić, nie zawiesić. Usunąć, nie usunąć. Doradźcie.
Przyjmuję każdą krytykę. Twoja krytyka mnie nie dotyka! Więc skoro myślicie, że mój blog to okropieństwo, to może powinnam przestać pisać i zająć się czymś innym? Głosowaliście i niektórzy twierdzą, że mój blog to okropieństwo. Liczę się z waszym zdaniem więc pytam się o radę. Doradźcie.
//Lea
//Lea
Rozdział 14 'Przedślubna awantura".
Violetta
- Federico - powiedziała Ludmiła. - Jesteś najgorszym człowiekiem jakiego w życiu swym spotkałam!
- Ty wcale nie lepsza! - Odpowiedział. Fe! Odkrzyknął.
- Nie mogę żyć z kimś takim jak ty!
- No i dobrze! - krzyknął. - Ślubu nie będzie!
- Jesteś idiotą, Marco. IDIOTĄ! - Darła się Fran.
- Nie bądź zła!
- Jak mam nie być zła? No? Powiedz, jak?
- Taki przypadek... - Ratował się bezsilnie.
- Przypadek? Przypadek to zaraz będzie jak ci w mordę przywalę! - Wszyscy na tym weselu się kłócili. Tylko Maxi rozmawiał z Naty jakby się znali od dawna. A mówił do niej tak pięknie, z taką miłością w głosie...! A ona mu tak samo odpowiadała... ACH! Violetta! Ogarnij się! Masz do załatwienia coś bardzo ważnego, a ty się tu rozczulasz! OCH!
- Nie mogłeś! - Zaczęłam Krzyczeć na cały głos!
- Czego nie mogłem? - Pytał ironicznie Leon.
- Całować się z Larą ty debilu! - Darłam się wniebogłosy.
- I dobrze zrobiłem! A ty, co? Wcale nie lepsza!
- Ja? Obwiniasz tutaj mnie?
- A kogo innego? To nie ty mówiłaś "Och, Diego! Ten idiota Leon już nigdy nie stanie nam na drodze! Zawsze będziemy razem ty i ja! ZAWSZE! Tylko my. Violetta i Diego. Diegoletta". - To ostatnie słowo zapadło mi w pamięć i jak echo się powtarzało.: Diegoletta, Diegoletta, Diegoletta...
- NIE! - Wstałam z łóżka i zaczęłam krzyczeć. Obudził mnie bowiem telefon.
***Rozmowa telefoniczna***
- Halo? Violu? Viola? Violetta!
- Tak? To, to ym to to ja - jąkałam się.
- No jasne, że ty. - Odpowiedział głos w słuchawce.
- Fran! Miałam okropny sen. Dobrze, że zadzwoniłaś, bo kto wie co by się dalej w nim działo!
- To straszne. Opowiadaj. Może będzie ci lepiej.
- Byłyśmy na weselu. No wiesz, u Fede i Lu. No. I Ludmiła zaczęła się drzeć na Fede, Fede na nią. Ty zaczęłaś się drzeć na Marco, Marco na ciebie. W końcu ja na Leona, a Leon na mnie. I tylko Maxi i Naty rozmawiali tak serdecznie i z miłością w głosie.
- Słuchaj - Zaczęła, ale nie skończyła bo jej przerwałam.
- I wtedy powiedziałam Leonowi, że jest debilem, bo całował się z Larą, a on na to, że ja nie jestem wcale lepsza, bo mówiłam do Diega coś, że ym... mamy być razem i w ogóle... no nie wiem. Nie pamiętam. Jedno mi tylko zostało w głowie i wyjść nie może: "Diegoletta".
- Słuchaj. Tutaj potrzebujesz rady. Dobrej rady. - Kontynuowała. - Prze de wszystkim się uspokój. Ja zaraz będę. - Powiedziała i dosłownie za chwilę usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Szybka jest. - Przyznałam i zeszłam na dół. Niestety widok osoby w drzwiach nie ucieszył mnie, a raczej - co gorsza - pogorszył mi nastrój.
- Hej kotku! - Powiedział Diego.
- Do widzenia. - Powiedziałam i zamknęłam mu drzwi przed nosem.
- Ej! - Krzyknął i wtargnął do środka. W tym momencie przed drzwiami stanęła Fran.
- Hej Violu już jeesteeem? - Zakończyła zdanie z bardzo dziwną miną. - Co on tu robi? - Zapytała.
- D Diego ju już sobie idzie. - Powiedziałam. Francesca podeszła do mnie i szepnęła mi na ucho.:
- Dopiero co mówiłaś mi, że miałaś koszmar między innymi przez niego, a teraz wpuściłaś go do środka!
- To nie ja! To on sam! - Zaprzeczyłam. Ale Diego przerwał naszą rozmowę.
- Wiecie, że w towarzystwie nie szepta się sobie na ucho?
- ZAMKNIJ SIĘ! - Krzyknęłyśmy i zaczęłyśmy gadać dalej.
- Jak sam?
- Normalnie!
- Wywal go stąd!
- Nie umiem!
- Czemu?
- Nie wiem jak!
- To zrobię to za ciebie. - Odwróciła się i ze sztucznym uśmiechem na twarzy oznajmiła:
- Diego, byłbyś tak miły i wyszedłbyś stąd?
- Nie. - Odparł.
- SIO! - Wydarła się Fran.
- Fran! Fran, spokojnie. - Uspokajałam.
- Nie! - Odpowiedziała i dalej kontynuowała swoją mowę: - Wyjdziesz dobrowolnie, albo wyprowadzę cię stąd siłą. - Powiedziała nieco poważniej.
- Siłą? Acha! Na pewno! - Zaśmiał się.
- Oj teraz to już przegiąłeś! - Krzyknęła i rzuciła się na niego.
- Fran! Fran, spokojnie! Uspokój się! - Powtórzyłam. I wszyscy w trójkę zaczęliśmy się drzeć. A wyglądało to tak zabawnie, choć wcale to zabawne nie było. Fran rzuciła się na Diega, ja na Fran, żeby ich rozdzielić, aż tu nagle wszedł Leon. I wszyscy ucichli. Spojrzał na nas i powiedział:
- Violu, kochanie powiesz mi co tu się dzieje? - Zapytał trzymając nerwy na wodzy.
- Yyy... No tak widzisz. Dużo by opowiadać. - Odparłam.
- Mam czas.
- No, więc tak. Miałam straszny sen. Wszyscy się kłócili i nagle zadzwoniła Francesca, później do domu wparował Diego, zrobił awanturę, później przylazła Fran i dolała oliwy do ognia, i, i teraz przyszedłeś ty. - Opowiedziałam mu ładnie całą historię na jednym wdechu. Pokręcił głową i gdy Fran wskazała wzrokiem na Diega, Leon wyprowadził go z budynku (nieźle się awanturował) po czym usiedliśmy wszyscy przy stole i zjedliśmy naleśniki. Taka to była ta Przedślubna awantura.
____________________________________________________________________________
Wiem, że miał być ślub Fedemiły, ale tak chciałam urozmaicić tą opowieść i tak mi ta awantura pasowała, że no po prostu tak wyszło. I tak z innej beczki to ten rozdział pisałam w godzinkę, więc wiem, że nie jest za doskonały.
Besos.
//Lea
- Federico - powiedziała Ludmiła. - Jesteś najgorszym człowiekiem jakiego w życiu swym spotkałam!
- Ty wcale nie lepsza! - Odpowiedział. Fe! Odkrzyknął.
- Nie mogę żyć z kimś takim jak ty!
- No i dobrze! - krzyknął. - Ślubu nie będzie!
- Jesteś idiotą, Marco. IDIOTĄ! - Darła się Fran.
- Nie bądź zła!
- Jak mam nie być zła? No? Powiedz, jak?
- Taki przypadek... - Ratował się bezsilnie.
- Przypadek? Przypadek to zaraz będzie jak ci w mordę przywalę! - Wszyscy na tym weselu się kłócili. Tylko Maxi rozmawiał z Naty jakby się znali od dawna. A mówił do niej tak pięknie, z taką miłością w głosie...! A ona mu tak samo odpowiadała... ACH! Violetta! Ogarnij się! Masz do załatwienia coś bardzo ważnego, a ty się tu rozczulasz! OCH!
- Nie mogłeś! - Zaczęłam Krzyczeć na cały głos!
- Czego nie mogłem? - Pytał ironicznie Leon.
- Całować się z Larą ty debilu! - Darłam się wniebogłosy.
- I dobrze zrobiłem! A ty, co? Wcale nie lepsza!
- Ja? Obwiniasz tutaj mnie?
- A kogo innego? To nie ty mówiłaś "Och, Diego! Ten idiota Leon już nigdy nie stanie nam na drodze! Zawsze będziemy razem ty i ja! ZAWSZE! Tylko my. Violetta i Diego. Diegoletta". - To ostatnie słowo zapadło mi w pamięć i jak echo się powtarzało.: Diegoletta, Diegoletta, Diegoletta...
- NIE! - Wstałam z łóżka i zaczęłam krzyczeć. Obudził mnie bowiem telefon.
***Rozmowa telefoniczna***
- Halo? Violu? Viola? Violetta!
- Tak? To, to ym to to ja - jąkałam się.
- No jasne, że ty. - Odpowiedział głos w słuchawce.
- Fran! Miałam okropny sen. Dobrze, że zadzwoniłaś, bo kto wie co by się dalej w nim działo!
- To straszne. Opowiadaj. Może będzie ci lepiej.
- Byłyśmy na weselu. No wiesz, u Fede i Lu. No. I Ludmiła zaczęła się drzeć na Fede, Fede na nią. Ty zaczęłaś się drzeć na Marco, Marco na ciebie. W końcu ja na Leona, a Leon na mnie. I tylko Maxi i Naty rozmawiali tak serdecznie i z miłością w głosie.
- Słuchaj - Zaczęła, ale nie skończyła bo jej przerwałam.
- I wtedy powiedziałam Leonowi, że jest debilem, bo całował się z Larą, a on na to, że ja nie jestem wcale lepsza, bo mówiłam do Diega coś, że ym... mamy być razem i w ogóle... no nie wiem. Nie pamiętam. Jedno mi tylko zostało w głowie i wyjść nie może: "Diegoletta".
- Słuchaj. Tutaj potrzebujesz rady. Dobrej rady. - Kontynuowała. - Prze de wszystkim się uspokój. Ja zaraz będę. - Powiedziała i dosłownie za chwilę usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Szybka jest. - Przyznałam i zeszłam na dół. Niestety widok osoby w drzwiach nie ucieszył mnie, a raczej - co gorsza - pogorszył mi nastrój.
- Hej kotku! - Powiedział Diego.
- Do widzenia. - Powiedziałam i zamknęłam mu drzwi przed nosem.
- Ej! - Krzyknął i wtargnął do środka. W tym momencie przed drzwiami stanęła Fran.
- Hej Violu już jeesteeem? - Zakończyła zdanie z bardzo dziwną miną. - Co on tu robi? - Zapytała.
- D Diego ju już sobie idzie. - Powiedziałam. Francesca podeszła do mnie i szepnęła mi na ucho.:
- Dopiero co mówiłaś mi, że miałaś koszmar między innymi przez niego, a teraz wpuściłaś go do środka!
- To nie ja! To on sam! - Zaprzeczyłam. Ale Diego przerwał naszą rozmowę.
- Wiecie, że w towarzystwie nie szepta się sobie na ucho?
- ZAMKNIJ SIĘ! - Krzyknęłyśmy i zaczęłyśmy gadać dalej.
- Jak sam?
- Normalnie!
- Wywal go stąd!
- Nie umiem!
- Czemu?
- Nie wiem jak!
- To zrobię to za ciebie. - Odwróciła się i ze sztucznym uśmiechem na twarzy oznajmiła:
- Diego, byłbyś tak miły i wyszedłbyś stąd?
- Nie. - Odparł.
- SIO! - Wydarła się Fran.
- Fran! Fran, spokojnie. - Uspokajałam.
- Nie! - Odpowiedziała i dalej kontynuowała swoją mowę: - Wyjdziesz dobrowolnie, albo wyprowadzę cię stąd siłą. - Powiedziała nieco poważniej.
- Siłą? Acha! Na pewno! - Zaśmiał się.
- Oj teraz to już przegiąłeś! - Krzyknęła i rzuciła się na niego.
- Fran! Fran, spokojnie! Uspokój się! - Powtórzyłam. I wszyscy w trójkę zaczęliśmy się drzeć. A wyglądało to tak zabawnie, choć wcale to zabawne nie było. Fran rzuciła się na Diega, ja na Fran, żeby ich rozdzielić, aż tu nagle wszedł Leon. I wszyscy ucichli. Spojrzał na nas i powiedział:
- Violu, kochanie powiesz mi co tu się dzieje? - Zapytał trzymając nerwy na wodzy.
- Yyy... No tak widzisz. Dużo by opowiadać. - Odparłam.
- Mam czas.
- No, więc tak. Miałam straszny sen. Wszyscy się kłócili i nagle zadzwoniła Francesca, później do domu wparował Diego, zrobił awanturę, później przylazła Fran i dolała oliwy do ognia, i, i teraz przyszedłeś ty. - Opowiedziałam mu ładnie całą historię na jednym wdechu. Pokręcił głową i gdy Fran wskazała wzrokiem na Diega, Leon wyprowadził go z budynku (nieźle się awanturował) po czym usiedliśmy wszyscy przy stole i zjedliśmy naleśniki. Taka to była ta Przedślubna awantura.
____________________________________________________________________________
Wiem, że miał być ślub Fedemiły, ale tak chciałam urozmaicić tą opowieść i tak mi ta awantura pasowała, że no po prostu tak wyszło. I tak z innej beczki to ten rozdział pisałam w godzinkę, więc wiem, że nie jest za doskonały.
Besos.
//Lea
wtorek, 25 lutego 2014
Rozdział 13 "Jest okey :)"
Violetta
Obudziłam się? w... właściwie gdzie ja jestem? Co się stało? Pamiętam tylko urywki: spotkanie z dziewczynami, sms, Lara, upadek i ... nie wiem.
- Chyba się budzi! - usłyszałam głos. To prawdopodobnie była Fran.
- Zepsuł jej się makijaż! - domyśliłam się, że to Lu.
- Co się stało? - zapytałam. - Gdzie ja w ogóle jestem?
- Już się nie martw! Zaraz ci ten makijaż poprawię! - powiedziała Lu. Dziewczyny na nią spojrzały. - Co? Nie o to chodzi? To ja już nie wiem!
- Violu już ci opowiadam. - zaczęła Fran. - Dostałaś SMS-a z Larą i Leonem całującymi się. Poszłaś na tor motocrossowy, pokłóciłaś się z Larą, ona cię popchnęła upadłaś i później przybiegł Leon. Zrobił Larze aferę i ja szłam i usłyszałam ich krzyki. Przerwałam jakoś tą kłótnie i karetka zabrała cię do szpitala. - zakończyła opowieść. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
- Kochanie nic ci nie jest?! - do sali wbiegł Leon, a za nim reszta chłopaków.
- Nie nic. Chyba. - odpowiedziałam.
- Zabije ją. Uduszę! Nie podaruje jej jak coś ci się stanie! Nie sądziłem, że Lara jest aż tak okropna! - wykrzyczał. W tym momencie do sali wszedł lekarz.
- Panie doktorze co z nią? - zapytała Naty.
- Na szczęście wszystko jest dobrze. - po tej wiadomości wszyscy odetchnęli z ulgą.
- Czyli może już wyjść ze szpitala? - zapytała Cami.
- Tak.
- Jeeeeeeeeej! - krzyknęła Lu.
***
Leon
Po chwili podjechał Maxi swoim pięknym wozem i zabrał nas ze szpitala.
- No to jak Violu? Lepiej? - Zapytałem.
- Tak. Chyba już tak. Ale dalej boli mnie głowa.
Przejechaliśmy tak całą drogę w milczeniu, a Viola mocno trzymała mnie za rękę. Wreszcie dojechaliśmy do willi, w której mieszka Vilu.
- Teraz musisz odpoczywać. - Powiedziałem.
- Nie, nie przesadzaj. Już dość odpoczęłam w szpitalu. - Odpowiedziała.
- Zostać tu z tobą?
- Nie - odpowiedziała. - Nie chcę ci robić kłopotów. Masz na pewno inne sprawy.
- Nie przesadzaj! - Odparłem zły. - Przecież wiesz, że byłbym zrobił wszystko dla ciebie kotku.
- Ja z nią zostanę. - Zgłosiła Fran.
- Na pewno? - spytałem dla pewności.
- Tak. - odpowiedziała Violetta.
- To idę. Zadzwonię później.
***
Diego
- Ty idiotko! - Skrzyczałem Larę.
- Co? - zapytała.
- Jak to co? Miałaś tylko pocałować Leona, a ja miałem zrobić zdjęcie. A tym czasem ty napadasz na Violettę!
- Ojej... Tak ci na niej zależy? - Spytała ironicznie.
- Nie! Ale przesadziłaś! Nie taki był plan!
- Mam to gdzieś! Należało jej się! Może i tobie na niej nie zależy, ale mi zależy na Leonie!
- No! Weź już przestań! Wiesz, że ją kocham. Tak się tylko z tobą droczę!
- To się nie drocz idioto!
- Nie nazywaj mnie tak!
- A ty to niby jak mnie nazywasz?
- Odpiernicz się ode mnie!
- Bo?
- Bo nie mam czasu na takie jak ty! - Powiedziałem i odszedłem.
- A bo co? A bo do Violi się idzie?
- Nie twoja sprawa!
- Tak, tak! Idź pociesz tą idiotkę!
Odszedłem.
***
Violetta
- O nie! - zawołałam spoglądając na komórkę.
- Co się stało? - Zapytała zaciekawiona Fran.
- Zobacz. - Mówiąc to podałam jej komórkę. Był tam SMS od... Diega.
- " Kochanie! Nic Ci nie jest? Tak się martwię! Wybacz, że nie przyszedłem do szpitala, ale dopiero teraz się o tym dowiedziałem! Całuski //Dieguś ♥.♥ " - Przeczytała. - A to ...! Nie powiem kto! Przecież to wszystko jego wina!
- Spokojnie Fran! Uspokój się.
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Wstałam i chciałam iść, ale zatrzymała mnie Francesca.
- Odpoczywaj. Ja otworzę.
- Nie rób ze mnie dziecka! Przecież drzwi otworzyć umiem.
- No, okey. Ale uważaj na siebie. - Spojrzałam na nią ironicznie.
Poszłam otworzyć drzwi.
- Leon! - Krzyknęłam i przytuliłam się do niego. Uśmiechnął się do mnie i dał mi piękne kwiaty. - Są śliczne! - krzyknęłam i dałam mu całusa. - Miałeś napisać. Ale to o wiele lepsze od pisania.
- Fran jeszcze jest? - Mówiąc to wszedł do środka.
- Tak. Jest na górze. - Mówiąc to usłyszałam dzwonek do drzwi. - Zaczekaj chwilkę. - Powiedziałam. - O! Hej Lu! Hej Fede!
- Cześć! - odpowiedzieli razem.
- Wejdźcie. - Powiedziałam.
- Przyszliśmy tu, aby przypomnieć, iż jutro jest nasz ślub!
- Wiemy. - Powiedział Leon z uśmiechem.
- Co się tam dzieję? - Zawołała z góry Fran.
- Lu i Fede przyszli! - Krzyknęłam głośno, żeby usłyszała.
- A! To już idę! - Odkrzyknęła i zaraz zjawiła się na dole obok nas.
- To może się czegoś napijecie? - zapytałam.
- Ja poproszę... - Zaczął Leon.
- Sok pomarańczowy. - Dokończyłam za niego.
- Dokładnie! - krzyknął.
- Oj! Jakie to romantyczne! - Zawołała od progu Naty.
- O! Hej Naty! Hej Maxi! - Przywitałam się.
I tak siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Aż w końcu wszyscy poszli. Zostałam sama z Leonem i oglądaliśmy film. To był horror! Boże jak się bałam! W końcu gdy film się skończył Leonek się ze mną pożegnał i poszedł.
Po tym ciężkim dniu - usnęłam.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że tak późno. Rozdział - jak obiecałam - w tygodniu się zjawił :) Z tydzień będzie długo wyczekiwany przez Pannę Resto ślub Ludmiły i Federico. Będzie on jej dedykowany.
Besos kochani :*
//Lea :*
Obudziłam się? w... właściwie gdzie ja jestem? Co się stało? Pamiętam tylko urywki: spotkanie z dziewczynami, sms, Lara, upadek i ... nie wiem.
- Chyba się budzi! - usłyszałam głos. To prawdopodobnie była Fran.
- Zepsuł jej się makijaż! - domyśliłam się, że to Lu.
- Co się stało? - zapytałam. - Gdzie ja w ogóle jestem?
- Już się nie martw! Zaraz ci ten makijaż poprawię! - powiedziała Lu. Dziewczyny na nią spojrzały. - Co? Nie o to chodzi? To ja już nie wiem!
- Violu już ci opowiadam. - zaczęła Fran. - Dostałaś SMS-a z Larą i Leonem całującymi się. Poszłaś na tor motocrossowy, pokłóciłaś się z Larą, ona cię popchnęła upadłaś i później przybiegł Leon. Zrobił Larze aferę i ja szłam i usłyszałam ich krzyki. Przerwałam jakoś tą kłótnie i karetka zabrała cię do szpitala. - zakończyła opowieść. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
- Kochanie nic ci nie jest?! - do sali wbiegł Leon, a za nim reszta chłopaków.
- Nie nic. Chyba. - odpowiedziałam.
- Zabije ją. Uduszę! Nie podaruje jej jak coś ci się stanie! Nie sądziłem, że Lara jest aż tak okropna! - wykrzyczał. W tym momencie do sali wszedł lekarz.
- Panie doktorze co z nią? - zapytała Naty.
- Na szczęście wszystko jest dobrze. - po tej wiadomości wszyscy odetchnęli z ulgą.
- Czyli może już wyjść ze szpitala? - zapytała Cami.
- Tak.
- Jeeeeeeeeej! - krzyknęła Lu.
***
Leon
Po chwili podjechał Maxi swoim pięknym wozem i zabrał nas ze szpitala.
- No to jak Violu? Lepiej? - Zapytałem.
- Tak. Chyba już tak. Ale dalej boli mnie głowa.
Przejechaliśmy tak całą drogę w milczeniu, a Viola mocno trzymała mnie za rękę. Wreszcie dojechaliśmy do willi, w której mieszka Vilu.
- Teraz musisz odpoczywać. - Powiedziałem.
- Nie, nie przesadzaj. Już dość odpoczęłam w szpitalu. - Odpowiedziała.
- Zostać tu z tobą?
- Nie - odpowiedziała. - Nie chcę ci robić kłopotów. Masz na pewno inne sprawy.
- Nie przesadzaj! - Odparłem zły. - Przecież wiesz, że byłbym zrobił wszystko dla ciebie kotku.
- Ja z nią zostanę. - Zgłosiła Fran.
- Na pewno? - spytałem dla pewności.
- Tak. - odpowiedziała Violetta.
- To idę. Zadzwonię później.
***
Diego
- Ty idiotko! - Skrzyczałem Larę.
- Co? - zapytała.
- Jak to co? Miałaś tylko pocałować Leona, a ja miałem zrobić zdjęcie. A tym czasem ty napadasz na Violettę!
- Ojej... Tak ci na niej zależy? - Spytała ironicznie.
- Nie! Ale przesadziłaś! Nie taki był plan!
- Mam to gdzieś! Należało jej się! Może i tobie na niej nie zależy, ale mi zależy na Leonie!
- No! Weź już przestań! Wiesz, że ją kocham. Tak się tylko z tobą droczę!
- To się nie drocz idioto!
- Nie nazywaj mnie tak!
- A ty to niby jak mnie nazywasz?
- Odpiernicz się ode mnie!
- Bo?
- Bo nie mam czasu na takie jak ty! - Powiedziałem i odszedłem.
- A bo co? A bo do Violi się idzie?
- Nie twoja sprawa!
- Tak, tak! Idź pociesz tą idiotkę!
Odszedłem.
***
Violetta
- O nie! - zawołałam spoglądając na komórkę.
- Co się stało? - Zapytała zaciekawiona Fran.
- Zobacz. - Mówiąc to podałam jej komórkę. Był tam SMS od... Diega.
- " Kochanie! Nic Ci nie jest? Tak się martwię! Wybacz, że nie przyszedłem do szpitala, ale dopiero teraz się o tym dowiedziałem! Całuski //Dieguś ♥.♥ " - Przeczytała. - A to ...! Nie powiem kto! Przecież to wszystko jego wina!
- Spokojnie Fran! Uspokój się.
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Wstałam i chciałam iść, ale zatrzymała mnie Francesca.
- Odpoczywaj. Ja otworzę.
- Nie rób ze mnie dziecka! Przecież drzwi otworzyć umiem.
- No, okey. Ale uważaj na siebie. - Spojrzałam na nią ironicznie.
Poszłam otworzyć drzwi.
- Leon! - Krzyknęłam i przytuliłam się do niego. Uśmiechnął się do mnie i dał mi piękne kwiaty. - Są śliczne! - krzyknęłam i dałam mu całusa. - Miałeś napisać. Ale to o wiele lepsze od pisania.
- Fran jeszcze jest? - Mówiąc to wszedł do środka.
- Tak. Jest na górze. - Mówiąc to usłyszałam dzwonek do drzwi. - Zaczekaj chwilkę. - Powiedziałam. - O! Hej Lu! Hej Fede!
- Cześć! - odpowiedzieli razem.
- Wejdźcie. - Powiedziałam.
- Przyszliśmy tu, aby przypomnieć, iż jutro jest nasz ślub!
- Wiemy. - Powiedział Leon z uśmiechem.
- Co się tam dzieję? - Zawołała z góry Fran.
- Lu i Fede przyszli! - Krzyknęłam głośno, żeby usłyszała.
- A! To już idę! - Odkrzyknęła i zaraz zjawiła się na dole obok nas.
- To może się czegoś napijecie? - zapytałam.
- Ja poproszę... - Zaczął Leon.
- Sok pomarańczowy. - Dokończyłam za niego.
- Dokładnie! - krzyknął.
- Oj! Jakie to romantyczne! - Zawołała od progu Naty.
- O! Hej Naty! Hej Maxi! - Przywitałam się.
I tak siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Aż w końcu wszyscy poszli. Zostałam sama z Leonem i oglądaliśmy film. To był horror! Boże jak się bałam! W końcu gdy film się skończył Leonek się ze mną pożegnał i poszedł.
Po tym ciężkim dniu - usnęłam.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że tak późno. Rozdział - jak obiecałam - w tygodniu się zjawił :) Z tydzień będzie długo wyczekiwany przez Pannę Resto ślub Ludmiły i Federico. Będzie on jej dedykowany.
Besos kochani :*
//Lea :*
czwartek, 20 lutego 2014
2000 :* :) i brak weny -_-
Hola!
Na początku chciałabym wam podziękować za ponad 2000 wyświetleń! Jesteście cudowni! :****
A tak w ogóle to piszę, aby wam oznajmić iż rozdzialik powinien pojawić się w przyszłym tygodniu. Blog jak zauważyliście był chwilowo zawieszony z powodu braku weny. Dziś ta wena powróciła w szkole :/ i znów mnie opuściła, lecz postaram się napisać go jak najszybciej.
Besos :*
Na początku chciałabym wam podziękować za ponad 2000 wyświetleń! Jesteście cudowni! :****
A tak w ogóle to piszę, aby wam oznajmić iż rozdzialik powinien pojawić się w przyszłym tygodniu. Blog jak zauważyliście był chwilowo zawieszony z powodu braku weny. Dziś ta wena powróciła w szkole :/ i znów mnie opuściła, lecz postaram się napisać go jak najszybciej.
Besos :*
sobota, 25 stycznia 2014
Zmiany?
Już niedługo nadejdą nowe zmiany na blogu. Np. prawdopodobnie zmienię nazwę. Nie wiem jeszcze na jaką ;D (możecie poradzić w komentarzach :*) Zmienię też tytuł bloga na Leonetta w innym świetle. I parę innych rzeczy. Rozdzialik w 40% gotowy :*
piątek, 3 stycznia 2014
Rozdział 12 "Co się stało Violi?".
Leon
- O Boże! Lara! Lara, coś ty jej zrobiła? - wydarłem się.
- Przewróciła się.
- Nie kłam! Słyszałem jak się na nią darłaś!
- Nie kłamie! Mam gdzieś ciebie i tą całą twoją Violetkę! Wszystko się kręci dookoła niej! Viola to..., Viola tamto.... Mam tego dosyć Leon! Serdecznie dosyć! A jak masz z tym problem, to zabieraj swoje rzeczy i wont z tond! - Po tych słowach zaniemówiłem. Nie znałem Lary od tej strony. Wiedźma przebrzydła! Ale co się stało z Violą? Boję się, że to coś poważnego.
Francesca
Przed chwilą wyszłam od Ludmiły. Szłam na spotkanie z Marco. Przechodziłam obok toru motocrossowego. Nagle usłyszałam krzyki Violetty i Lary, a później głos Vilu umilkł i słyszałam już tylko Leona i Larę. Szybko do nich pobiegłam.
- Leon! - zawołałam. Odwrócił się w moją stronę. - Leon! Leon co się stało? - nagle zawołałam - Violetta! - i podbiegłam do mojej przyjaciółki. - Violetta! Violu odezwij się! Coście jej zrobili? - zwróciłam się do Leona i Lary. Leon się dziwnie spojrzał.
- Twierdzisz, że mogłem coś zrobić Violi? Mojej kochanej Violi? - zapytał.
- Oj weź już przestań Violować! - krzyknęła Lara.
- Zamknij się! - Krzyknęłam z Leonem. Spojrzałam na Violettę. Zobaczyłam w jej dłoni komórkę, a w niej zdjęcie Leona i Lary całujących się. Podbiegłam do Leona.
- Ty świnio! Jak mogłeś!
- Ale o co ci chodzi Fran? - zapytał mnie.
- O co mi chodzi? O co mi chodzi? Oto mój drogi. - Pokazałam mu zdjęcie.
- Fran już ci tłumacze.
- Nie ma tu nic do tłumaczenia!
- Fran, to nie tak jak myślisz! To Lara... Ona to wszystko uknuła!
- Co? - zapytała Lara.
- Rzem z Diego!
- My tu gadu, gadu, a co z Violą? Zawieźmy ją do szpitala.
Po paru minutach karetka zabrała Vilu do szpitala. Co jej się stało? Muszę obdzwonić dziewczyny.
______________________________________________________________________________
Przepraszam, że taki krótki. Chciałam wam podziękować za te wszystkie komentarze. Naprawdę bardzo mi miło. Te komentarze sprawiły, że zaczęłam pisać ten rozdział i lepiej się poczułam z myślą, że czytacie i podoba wam się to co czytacie.
Besos :*
Lea
- O Boże! Lara! Lara, coś ty jej zrobiła? - wydarłem się.
- Przewróciła się.
- Nie kłam! Słyszałem jak się na nią darłaś!
- Nie kłamie! Mam gdzieś ciebie i tą całą twoją Violetkę! Wszystko się kręci dookoła niej! Viola to..., Viola tamto.... Mam tego dosyć Leon! Serdecznie dosyć! A jak masz z tym problem, to zabieraj swoje rzeczy i wont z tond! - Po tych słowach zaniemówiłem. Nie znałem Lary od tej strony. Wiedźma przebrzydła! Ale co się stało z Violą? Boję się, że to coś poważnego.
Francesca
Przed chwilą wyszłam od Ludmiły. Szłam na spotkanie z Marco. Przechodziłam obok toru motocrossowego. Nagle usłyszałam krzyki Violetty i Lary, a później głos Vilu umilkł i słyszałam już tylko Leona i Larę. Szybko do nich pobiegłam.
- Leon! - zawołałam. Odwrócił się w moją stronę. - Leon! Leon co się stało? - nagle zawołałam - Violetta! - i podbiegłam do mojej przyjaciółki. - Violetta! Violu odezwij się! Coście jej zrobili? - zwróciłam się do Leona i Lary. Leon się dziwnie spojrzał.
- Twierdzisz, że mogłem coś zrobić Violi? Mojej kochanej Violi? - zapytał.
- Oj weź już przestań Violować! - krzyknęła Lara.
- Zamknij się! - Krzyknęłam z Leonem. Spojrzałam na Violettę. Zobaczyłam w jej dłoni komórkę, a w niej zdjęcie Leona i Lary całujących się. Podbiegłam do Leona.
- Ty świnio! Jak mogłeś!
- Ale o co ci chodzi Fran? - zapytał mnie.
- O co mi chodzi? O co mi chodzi? Oto mój drogi. - Pokazałam mu zdjęcie.
- Fran już ci tłumacze.
- Nie ma tu nic do tłumaczenia!
- Fran, to nie tak jak myślisz! To Lara... Ona to wszystko uknuła!
- Co? - zapytała Lara.
- Rzem z Diego!
- My tu gadu, gadu, a co z Violą? Zawieźmy ją do szpitala.
Po paru minutach karetka zabrała Vilu do szpitala. Co jej się stało? Muszę obdzwonić dziewczyny.
______________________________________________________________________________
Przepraszam, że taki krótki. Chciałam wam podziękować za te wszystkie komentarze. Naprawdę bardzo mi miło. Te komentarze sprawiły, że zaczęłam pisać ten rozdział i lepiej się poczułam z myślą, że czytacie i podoba wam się to co czytacie.
Besos :*
Lea
Subskrybuj:
Posty (Atom)