Leonetta w innym świetle ♥.♥

Leonetta w innym świetle ♥.♥
♥Leonetta w innym świetle ♥.♥ ♥Blog

wtorek, 25 lutego 2014

Rozdział 13 "Jest okey :)"

     Violetta
     Obudziłam się? w... właściwie gdzie ja jestem? Co się stało? Pamiętam tylko urywki: spotkanie z dziewczynami, sms, Lara, upadek i ... nie wiem. 
     - Chyba się budzi! - usłyszałam głos. To prawdopodobnie była Fran.
     - Zepsuł jej się makijaż! - domyśliłam się, że to Lu.
     - Co się stało? - zapytałam. - Gdzie ja w ogóle jestem?
     - Już się nie martw! Zaraz ci ten makijaż poprawię! - powiedziała Lu. Dziewczyny na nią spojrzały. - Co? Nie o to chodzi? To ja już nie wiem!
     - Violu już ci opowiadam. - zaczęła Fran. - Dostałaś SMS-a z Larą i Leonem całującymi się. Poszłaś na tor motocrossowy, pokłóciłaś się z Larą, ona cię popchnęła upadłaś i później przybiegł Leon. Zrobił Larze aferę i ja szłam i usłyszałam ich krzyki. Przerwałam jakoś tą kłótnie i karetka zabrała cię do szpitala. - zakończyła opowieść. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
     - Kochanie nic ci nie jest?! - do sali wbiegł Leon, a za nim reszta chłopaków.
     - Nie nic. Chyba. - odpowiedziałam.
     - Zabije ją. Uduszę! Nie podaruje jej jak coś ci się stanie! Nie sądziłem, że Lara jest aż tak okropna! - wykrzyczał. W tym momencie do sali wszedł lekarz.
     - Panie doktorze co z nią? - zapytała Naty.
     - Na szczęście wszystko jest dobrze. - po tej wiadomości wszyscy odetchnęli z ulgą.
     - Czyli może już wyjść ze szpitala? - zapytała Cami.
     - Tak.
     - Jeeeeeeeeej! - krzyknęła Lu.
                                                                    ***
     Leon
     Po chwili podjechał Maxi swoim pięknym wozem i zabrał nas ze szpitala.
     - No to jak Violu? Lepiej? - Zapytałem.
     - Tak. Chyba już tak. Ale dalej boli mnie głowa.
     Przejechaliśmy tak całą drogę w milczeniu, a Viola mocno trzymała mnie za rękę. Wreszcie dojechaliśmy do willi, w której mieszka Vilu.
     - Teraz musisz odpoczywać. - Powiedziałem.
     - Nie, nie przesadzaj. Już dość odpoczęłam w szpitalu. - Odpowiedziała.
     - Zostać tu z tobą?
     - Nie - odpowiedziała. - Nie chcę ci robić kłopotów. Masz na pewno inne sprawy. 
     - Nie przesadzaj! - Odparłem zły. - Przecież wiesz, że byłbym zrobił wszystko dla ciebie kotku.
     - Ja z nią zostanę. - Zgłosiła Fran.
     - Na pewno? - spytałem dla pewności.
     - Tak. - odpowiedziała Violetta.
     - To idę. Zadzwonię później.
    
                                                                   ***   
     Diego
     - Ty idiotko! - Skrzyczałem Larę.
     - Co? - zapytała.
     - Jak to co? Miałaś tylko pocałować Leona, a ja miałem zrobić zdjęcie. A tym czasem ty napadasz na Violettę!
     - Ojej... Tak ci na niej zależy? - Spytała ironicznie.
     - Nie! Ale przesadziłaś! Nie taki był plan!
     - Mam to gdzieś! Należało jej się! Może i tobie na niej nie zależy, ale mi zależy na Leonie!
     - No! Weź już przestań! Wiesz, że ją kocham. Tak się tylko z tobą droczę!
     - To się nie drocz idioto!
     - Nie nazywaj mnie tak!
     - A ty to niby jak mnie nazywasz?
     - Odpiernicz się ode mnie!
     - Bo?
     - Bo nie mam czasu na takie jak ty! - Powiedziałem i odszedłem.
     - A bo co? A bo do Violi się idzie?
     - Nie twoja sprawa!
     - Tak, tak! Idź pociesz tą idiotkę!
     Odszedłem.

                                                                  ***
     Violetta
     - O nie! - zawołałam spoglądając na komórkę.
     - Co się stało? - Zapytała zaciekawiona Fran.
     - Zobacz. - Mówiąc to podałam jej komórkę. Był tam SMS od... Diega.
     - " Kochanie! Nic Ci nie jest? Tak się martwię! Wybacz, że nie przyszedłem do szpitala, ale dopiero teraz się o tym dowiedziałem! Całuski //Dieguś ♥.♥ " - Przeczytała. - A to ...! Nie powiem kto! Przecież to wszystko jego wina!
    - Spokojnie Fran! Uspokój się.
    Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Wstałam i chciałam iść, ale zatrzymała mnie Francesca.
    - Odpoczywaj. Ja otworzę.
    - Nie rób ze mnie dziecka! Przecież drzwi otworzyć umiem.
    - No, okey. Ale uważaj na siebie. - Spojrzałam na nią ironicznie.
    Poszłam otworzyć drzwi.
    - Leon! - Krzyknęłam i przytuliłam się do niego. Uśmiechnął się do mnie i dał mi piękne kwiaty. - Są śliczne! - krzyknęłam i dałam mu całusa. - Miałeś napisać. Ale to o wiele lepsze od pisania.
    - Fran jeszcze jest? - Mówiąc to wszedł do środka.
    - Tak. Jest na górze. - Mówiąc to usłyszałam dzwonek do drzwi. - Zaczekaj chwilkę. - Powiedziałam. - O! Hej Lu! Hej Fede!
    - Cześć! - odpowiedzieli razem.
    - Wejdźcie. - Powiedziałam.
    - Przyszliśmy tu, aby przypomnieć, iż jutro jest nasz ślub!
    - Wiemy. - Powiedział Leon z uśmiechem.
    - Co się tam dzieję? - Zawołała z góry Fran.
    - Lu i Fede przyszli! - Krzyknęłam głośno, żeby usłyszała.
    - A! To już idę! - Odkrzyknęła i zaraz zjawiła się na dole obok nas.
    - To może się czegoś napijecie? - zapytałam.
    - Ja poproszę... - Zaczął Leon.
    - Sok pomarańczowy. - Dokończyłam za niego.
    - Dokładnie! - krzyknął.
    - Oj! Jakie to romantyczne! - Zawołała od progu Naty.
    - O! Hej Naty! Hej Maxi! - Przywitałam się.
    I tak siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Aż w końcu wszyscy poszli. Zostałam sama z Leonem i oglądaliśmy film. To był horror! Boże jak się bałam! W końcu gdy film się skończył Leonek się ze mną pożegnał i poszedł.
    Po tym ciężkim dniu - usnęłam.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że tak późno. Rozdział - jak obiecałam - w tygodniu się zjawił :) Z tydzień będzie długo wyczekiwany przez Pannę Resto ślub Ludmiły i Federico. Będzie on jej dedykowany.

Besos kochani :*

//Lea :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw tutaj swój komentarz :* Będę wdzięczna :*