Leonetta w innym świetle ♥.♥

Leonetta w innym świetle ♥.♥
♥Leonetta w innym świetle ♥.♥ ♥Blog

środa, 26 lutego 2014

Rozdział 14 'Przedślubna awantura".

     Violetta
     - Federico - powiedziała Ludmiła. - Jesteś najgorszym człowiekiem jakiego w życiu swym spotkałam! 
     - Ty wcale nie lepsza! - Odpowiedział. Fe! Odkrzyknął. 
     - Nie mogę żyć z kimś takim jak ty! 
     - No i dobrze! - krzyknął. - Ślubu nie będzie! 
     - Jesteś idiotą, Marco. IDIOTĄ! - Darła się Fran. 
     - Nie bądź zła! 
     - Jak mam nie być zła? No? Powiedz,  jak? 
     - Taki przypadek... - Ratował się bezsilnie. 
     - Przypadek? Przypadek to zaraz będzie jak ci w mordę przywalę! - Wszyscy na tym weselu się kłócili. Tylko Maxi rozmawiał z Naty jakby się znali od dawna. A mówił  do niej tak pięknie, z taką miłością w głosie...! A ona mu tak samo odpowiadała... ACH! Violetta! Ogarnij się! Masz do załatwienia coś bardzo ważnego, a ty się tu rozczulasz! OCH! 
     - Nie mogłeś! - Zaczęłam Krzyczeć na cały głos! 
     - Czego nie mogłem? - Pytał ironicznie Leon. 
     - Całować się z Larą ty debilu! - Darłam się wniebogłosy.
     - I dobrze zrobiłem! A ty, co? Wcale nie lepsza! 
     - Ja? Obwiniasz tutaj mnie? 
     - A kogo innego? To nie ty mówiłaś "Och, Diego! Ten idiota Leon już nigdy nie stanie nam na drodze! Zawsze będziemy razem ty i ja! ZAWSZE! Tylko my. Violetta i Diego. Diegoletta". - To ostatnie słowo zapadło mi w pamięć i jak echo się powtarzało.: Diegoletta, Diegoletta, Diegoletta... 
     - NIE! - Wstałam z łóżka i zaczęłam krzyczeć. Obudził mnie bowiem telefon.
                           
                            ***Rozmowa telefoniczna***
                            - Halo? Violu? Viola? Violetta!
                            - Tak? To, to ym to to ja - jąkałam się.
                            - No jasne, że ty. - Odpowiedział głos w słuchawce.
                            - Fran! Miałam okropny sen. Dobrze, że zadzwoniłaś, bo kto wie co by się dalej w nim działo!
                            - To straszne. Opowiadaj. Może będzie ci lepiej.
                            - Byłyśmy na weselu. No wiesz, u Fede i Lu. No. I Ludmiła zaczęła się drzeć na Fede, Fede na nią. Ty zaczęłaś się drzeć na Marco, Marco na ciebie. W końcu ja na Leona, a Leon na mnie. I tylko Maxi i Naty rozmawiali tak serdecznie i z miłością w głosie.
                            - Słuchaj - Zaczęła, ale nie skończyła bo jej przerwałam.
                            - I wtedy powiedziałam Leonowi, że jest debilem, bo całował się z Larą, a on na to, że ja nie jestem wcale lepsza, bo mówiłam do Diega coś, że ym... mamy być razem i w ogóle... no nie wiem. Nie pamiętam. Jedno mi tylko zostało w głowie i wyjść nie może: "Diegoletta".
                            - Słuchaj. Tutaj potrzebujesz rady. Dobrej rady. - Kontynuowała. - Prze de wszystkim się uspokój. Ja zaraz będę. - Powiedziała i dosłownie za chwilę usłyszałam dzwonek do drzwi.

     - Szybka jest. - Przyznałam i zeszłam na dół. Niestety widok osoby w drzwiach nie ucieszył mnie, a raczej - co gorsza - pogorszył mi nastrój.
     - Hej kotku! - Powiedział Diego.
     - Do widzenia. - Powiedziałam i zamknęłam mu drzwi przed nosem.
     - Ej! - Krzyknął i wtargnął do środka. W tym momencie przed drzwiami stanęła Fran.
     - Hej Violu już jeesteeem? - Zakończyła zdanie z bardzo dziwną miną. - Co on tu robi? - Zapytała.
     - D Diego ju już sobie idzie. - Powiedziałam. Francesca podeszła do mnie i szepnęła mi na ucho.:
     - Dopiero co mówiłaś mi, że miałaś koszmar między innymi przez niego, a teraz wpuściłaś go do środka!
     - To nie ja! To on sam! - Zaprzeczyłam. Ale Diego przerwał naszą rozmowę.
     - Wiecie, że w towarzystwie nie szepta się sobie na ucho?
     - ZAMKNIJ SIĘ! - Krzyknęłyśmy i zaczęłyśmy gadać dalej.
     - Jak sam?
     - Normalnie!
     - Wywal go stąd!
     - Nie umiem!
     - Czemu?
     - Nie wiem jak!
     - To zrobię to za  ciebie. - Odwróciła się i ze sztucznym uśmiechem na twarzy oznajmiła:
     - Diego, byłbyś tak miły i wyszedłbyś stąd?
     - Nie. - Odparł.
     - SIO! - Wydarła się Fran.
     - Fran! Fran, spokojnie. - Uspokajałam.
     - Nie! - Odpowiedziała i dalej kontynuowała swoją mowę: - Wyjdziesz dobrowolnie, albo wyprowadzę cię stąd siłą. - Powiedziała nieco poważniej.
     - Siłą? Acha! Na pewno! - Zaśmiał się.
     - Oj teraz to już przegiąłeś! - Krzyknęła i rzuciła się na niego.
     - Fran! Fran, spokojnie! Uspokój się! - Powtórzyłam. I wszyscy w trójkę zaczęliśmy się drzeć. A wyglądało to tak zabawnie, choć wcale to zabawne nie było. Fran rzuciła się na Diega, ja na Fran, żeby ich rozdzielić, aż tu nagle wszedł Leon. I wszyscy ucichli. Spojrzał na nas i powiedział:
     - Violu, kochanie powiesz mi co tu się dzieje? - Zapytał trzymając nerwy na wodzy.
     - Yyy... No tak widzisz. Dużo by opowiadać. - Odparłam.
     - Mam czas.
     - No, więc tak. Miałam straszny sen. Wszyscy się kłócili i nagle zadzwoniła Francesca, później do domu wparował Diego, zrobił awanturę, później przylazła Fran i dolała oliwy do ognia, i, i teraz przyszedłeś ty. - Opowiedziałam mu ładnie całą historię na jednym wdechu. Pokręcił głową i gdy Fran wskazała wzrokiem na Diega, Leon wyprowadził go z budynku (nieźle się awanturował) po czym usiedliśmy wszyscy przy stole i zjedliśmy naleśniki. Taka to była ta Przedślubna awantura.
____________________________________________________________________________
Wiem, że miał być ślub Fedemiły, ale tak chciałam urozmaicić tą opowieść i tak mi ta awantura pasowała, że no po prostu  tak wyszło. I tak z innej beczki to ten rozdział pisałam w godzinkę, więc wiem, że nie jest za doskonały.

Besos.

//Lea

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw tutaj swój komentarz :* Będę wdzięczna :*