Leonetta w innym świetle ♥.♥

Leonetta w innym świetle ♥.♥
♥Leonetta w innym świetle ♥.♥ ♥Blog

czwartek, 21 sierpnia 2014

♥...5000...♥ + informacje

  

Jak już na samym wstępie widzicie (nazwa mówi sama za siebie) wybiło już 5000 wyświetleń, co oznacza, że przez ten (prawie) rok odwiedziliście tego bloga już 5000 razy. To na prawdę coś wspaniałego, gdyż zakładając tego bloga nie miałam pojęcia, że aż tyle razy zostanie on przez was odwiedzony.

...

     Tak to już prawie rok, a rozdziałów 23. No cóż wiem, że trochę bloga zaniedbuję, ale uwierzcie, że wchodzę na niego prawie codziennie. Obiecałam, że rozdziały będą co tydzień w piątek. Jednak... no po prostu nie daję rady pisać ich tak co tydzień. Teraz są wakacje, więc trochę popiszę, a z dniem 1 września okaże się co dalej. Nie martwcie się, bo rozdziały będą na pewno, jednak nie wiem kiedy. Na razie zostanę przy piątku, a rozdziały postaram się pisać w weekendy, tak, raczej tak zrobię. Wiedzcie jednak, że rozdziały już tak powoli się kończą. Bynajmniej 1 część tej całej opowieści o Leonettcie. Nie obiecuję, że gdy pod pewnym rozdziałem będzie pisało "The End" będę kontynuowała tą opowieść, ale coś w głowie mi świta i mam jednak jakiś pomysł na 2 część, jednak nic na razie nie obiecuję, wszystko w swoim czasie, jak na razie jest 23 rozdział i mam zamiar pisać je dalej. 

...

     Kolejną ważną, lub tą z mniej ważnych jest to, dlaczego nie informuję o tym, że w piątek nie będzie rozdziału. Z początku, gdy te rozdziały zaczęły się coraz rzadziej pojawiać postanowiłam na blogu dodać stronę "Z ostatniej chwili", ale ją usunęłam, bo nie każdy tam zaglądał. A więc postanowiłam zrobić ankietę, która jeszcze dziś ukaże się na blogu, więc proszę was, żebyście brali w niej udział, a na chwilę obecną informację o rozdziałach będę umieszczała na stronie głównej tego bloga. 

...

     Kolejna informacja. Rozważam usunięcie bloga Dżungla Lea Verdas dlatego, że nic na nim nie piszę i nie mam co na nim jak na razie pisać. Więc zamiast dodawać raz na parę miesięcy post na tym blogu będę często dodawała posty na stronie na facebooku ---> [KLIK] W sumie nie po to zostawiłam tą stronę, żeby sobie była, tylko po to, żeby coś na niej było. Też moim zdaniem nie ma sensu dodawać posta na blogu z 1 zdjęciem np. jakimś cytatem, tylko lepiej udostępnić to na stronce. A więc jeśli chcecie być na bieżąco (udostępniam tam też wszystko to, co jest na blogu) lajknijcie stronkę. 


     Pewnie niewielu z was doszło do tego momentu, bo zapewne nie każdemu chciało się to czytać, ale no cóż musiałam o tym napisać, żeby odpowiedzieć na niektóre wasze pytania. Jeżeli doszłaś/łeś do tego momentu i teraz to czytasz to napisz w komentarzu: .czytam. , żebym wiedziała, że pół godziny pisania nie poszło na marne ;) :) Dziękuję za 5000 wyświetleń 

Besos :***

Dżungla. (Tak. I pod postami podpisywać się będę tak :*)

niedziela, 3 sierpnia 2014

Rozdział 23 "3 randki".

     Leon
     - Idziesz? - Zawołałem stojąc w drzwiach i czekając na Violettę.
     - Za chwilę. - Odkrzyknęła z piętra.
     Spojrzałem na zegarek. Dokładnie 5 minut temu mówiła to samo.
     - Już idę. - Powiedziała schodząc schodami w dół i sięgając przy tym rzeczy według niej potrzebne.
     Już miała do mnie podejść, ale cofnęła się w zamyśleniu.
     - Zaraz wrócę. - Powtórzyła.
     Chwilę później zbiegała już w dół spiesząc się do wyjścia.
     - Zapomniałabym kluczy. - Powiedziała i się uśmiechnęła.
     Stała tak przede mną i się we mnie wpatrywała.
     - Możemy iść? - zapytałem w końcu.
     - Tak. Teraz już tak.
     Już miałem otwierać drzwi, gdy nagle się odwróciłem i powiedziałem:
     - Jesteś pewna, że Diego nie czai się gdzieś za drzwiami?
     - Nie przypominaj mi o nim. - Poprosiła.
     Chwilę później już dochodziliśmy do restauracji.
     - Francesca! - Zawołała Violetta, gdy przed wejściem do restauracji ujrzeliśmy Marco i Fran.
     - Hej, Violu!
     Violetta podbiegła do Francesci, a ja podszedłem do Marco.
     Violetta
     - Pogodziliście się? - zapytałam z nadzieją.
     - Tak. Mówię ci Marco przyniósł mi taki piękny bukiet kwiatów!
     - Leon też tak zrobił.
     Francesca się uśmiechnęła.
     - Idziecie? - Zawołali chłopacy.
     - Była Marco. - Wyszeptała mi do ucha po czym pobiegła w stronę Marco.
     Wybraliśmy stolik czteroosobowy.
     - To była jego była? - Wyszeptałam.
     - Tak. - Odpowiedziała po czym pociągnęła duży łyk coli z lodem. Był straszny upał.
     - Co wy tam tak szepczecie? - zapytał Leon przytulając mnie.
     - A nic. Takie tam babskie sprawy. - Odpowiedziałam.
     Nagle usłyszeliśmy sygnał SMS. To był telefon Marco.
     Francesca spojrzała na mnie dając mi sygnał, że to pisała jego była.
     Schował telefon do kieszeni tak szybko, jak go wyciągnął.
     Za chwile zadzwonił telefon. Marco go odebrał.
     - Lena... Le... nie... Nie. Nie mam teraz czasu. Okey, pogadamy później. Cześć.
     - A więc Lena. - Powiedział po cichu Francesca.
     - Czy tak nie miała na imię siostra Naty? -Zapytałam. Fran pokiwała głową.
     W tym czasie zdążyli już przynieść wszystkie dania, a że byłyśmy wyjątkowo głodne postanowiłyśmy skończyć rozmowę i zaczęłyśmy jeść.

     Po obiedzie postanowiliśmy, że teraz się rozdzielimy, ale spotkamy się o 17:00 pod kinem, gdyż mieliśmy ochotę obejrzeć ten sam film.
     Razem z Leonem poszliśmy na zakupy do jednego z moich  ulubionych sklepów.
     Było dzisiaj naprawdę gorąco, więc wstąpiliśmy na deser lodowy do jednej z najlepszych lodziarni w mieście. Trochę się ochłodziliśmy, ale nadal było upalnie.
     W końcu nadeszła pora, żeby iść pod kino i spotkać się z Marco i Francescą. Leon kupił popcorn i weszliśmy na salę kinową, gdzie za 5 minut miał zacząć się film.
     - O Ludmiła. - Powiedziałam.
     - Hej Violu, hej Fran. - Odpowiedziała.
     - Co ty tutaj robisz? - zapytała Fran oglądając się czy nie ma gdzieś tutaj Federico. 
     - Pewnie to samo co wy. Przyszłam z Fede na film.
     - Przyszłaś z Fede? Gdzie on  jest? - zapytałam.
     - Zajmuje miejsce, spokojnie nie jest sam, chłopacy dotrzymują mu towarzystwa. - Powiedziała spoglądając w stronę Federico i rozmawiających z nim Leonem i Marco.
     - Zaraz zacznie się film. - Powiedziała Francesca.
     - To ja lecę. Cześć.
     - Pa pa. - Zawołałyśmy. 

     Po tym całym dniu Leon odprowadził mnie do domu, gdzie zjedliśmy kolację.
     - Do jutra. - Powiedział i mnie pocałował. Później zamknęły się za nim drzwi.
_____________________________________________________________________________

     Mam nadzieję, że podobał wam się ten rozdział i, że będziecie czekać na kolejne. Zachęcam was do głosowania w ankiecie.  Macie jeszcze 100 dni, żeby wyrazić swoje zdanie na temat bloga. (po podliczeniu głosów ankieta będzie od nowa, także pamiętajcie, że się jej nie pozbędę ;)) No i to chyba tyle.

Blog:
Dżungla Lea Versdas

Bądź na bieżąco na facebooku!: [KLIK]
    
D.L.V. 
   
    

Ups...

03.08.2014
W odniesieniu do braku rozdziału w dniu:   01.08.2014

Rozdział będzie dzisiaj. Tak. Już się biorę za pisanie i przepraszam (znowu) za problemy. ;*

D.L.V.

piątek, 18 lipca 2014

Rozdział 22 "Znowu razem."

     Violetta
     - Zostaw ją. - Powiedział.
     - Violetto, kocham cię, uwierz mi pozwól nam być razem. Daj nam szansę.
     Nic nie mówiłam tylko patrzałam na Leona.
     - Jesteś głuchy, czy głupi? - Zapytał Leon.
     Diego skrzyżował ręce i odwrócił się.
     - Co proszę? - Zapytał spokojnie.
     - To, co słyszałeś. - Odpowiedział łagodnym tonem.
     Diego zmierzy go wzrokiem. Leon zrobił to samo.
     - Wynoś się.
     - Twierdzisz, że teraz cię posłucham, spuszczę łeb i odejdę w smutku?
     - Tak. Po części tak. - Odparł zadowolony z siebie Leon.
     Diego spojrzał na Leona tak, jakby chciał go w tej chwili udusić.
     - Diego wynoś się stąd, albo stracę cierpliwość. - Powiedziałam.
     - Nie słyszałeś? Sio!
     - Jeszcze tu wrócę!
     Powiedział, po czym odszedł i tyle go było widać.
     - Jeden kłopot z głowy. - Powiedział Leon. - A teraz to, po co tu przyszedłem.
     Wyciągnął zza pleców piękny bukiet kwiatów. Zaniemówiłam na chwilę, a gdy już się ocknęłam wykrztusiłam:
     - Le... Leon, one ... One są piękne.
     - Piękna dziewczyna zasługuje na piękne kwiaty.
     - Dziękuję. - Powiedziałam i rzuciłam mu się na szyję.
     - Nie ma za co. - Odpowiedział i dał mi buziaka w policzek.
     - Chodź do środka. Napijesz się czegoś? - Zaproponowałam.
     - Nie, dziękuję. Myślałem, że może pójdziemy gdzieś na obiad? Do jakiejś restauracji? Co ty na to? - Zapytał.
     Przytuliłam się do niego, co oznaczało "No pewnie" i "Dziękuję". On był taki kochany, a ja, no cóż nie zawsze to doceniałam.
     Francesca
     Wpadłam do domu jak wariatka. Musiałam się jeszcze wrócić bo nie zamknęłam drzwi. Upadłam na sofę rozmyślając o tym, co sprawiło, że Maco i ja się od siebie tak oddalamy. Wstałam i podbiegłam do komody. Wyciągnęła album z napisem "Od zawsze i na zawsze", w którym były zdjęcia moje i Marco. Przeglądałam je przez łzy.
     Zadzwonił dzwonek do drzwi, po czym usłyszałam pukanie. Nie miałam ochoty otwierać. Ktokolwiek to był, niech stąd idzie i mnie nie denerwuje. Ja mam już dość.
     Chwilę później usłyszałam odgłos zamykających się drzwi. Kto to mógł być? Czyjaś ręka mnie objęła i czyjaś ręka trzymała przede mną kwiaty. Spojrzałam w prawo - to był Marco.
     - Przepraszam Cię. Fran. Lena to moja była dziewczyna. Rozstaliśmy się już dawno. Zapomniałem o niej, ale ona widocznie o mnie nie. A to, że przyszła dziś do mnie było niespodziewane.
     - A to, że się do siebie przytulaliście też było niespodziewane?
     - Przecież to zwykły przyjacielski uścisk. Fran, zależy mi tylko na Tobie. - Powiedział po czym mnie pocałował. - To jak? Idziemy do tego miasta? Co prawda na naleśniki już za późno, ale możemy wybrać się na obiad i na te zakupy. Co o tym sądzisz? - Zapytał, a ja  przytuliłam się do niego i powiedziałam:
     - Dziękuję.
     - Nie musisz dziękować. Zrobię wszystko, bylebyś była szczęśliwa.

_______________________________________________________________

Kolejny rozdział :) Nie za długi, ale dłuższy, niż ostatnio. Mam nadzieję, że się podoba i, że cieszycie się z tego, że Francesca z Marco i Violetta z Leonem dalej są razem.

Besos :*

D.L.V.





piątek, 11 lipca 2014

Rozdział 21 "Wystarczy byś był..."

     Marco
     - Fran? Fran! Rozłączyła się. - Powiedziałem rzucając telefonem o sofę po czym sam na niej usiadłem.
     - Coś się stało? - Zapytała Lena.
     - Francesca. Zerwała ze mną. - Pożaliłem się.
     - Co? Zerwała? Dlaczego? - Pytała.
     Już chciałem jej powiedzieć. Powiedzieć wszystko co się stało, ale ... ale jednak nie.
     - Nie ważne. - Powiedziałem załamany.
     Zadzwonił telefon.
     - To mój. - Powiedziała Lena grzebiąc w torebce w poszukiwaniu głośno dzwoniącego telefonu. - Halo? Okey. No dobra zaraz będę.
     Odłożyła telefon.
     - Wybacz Marco, ale muszę już iść.
     - Okey. Odprowadzę cię do drzwi.
     - Dziękuję. Nie martw się niedługo się zobaczymy. - Powiedziała dając mi buziaka na pożegnanie.
     Drzwi się za nią zamknęły. Co miałem zrobić teraz?
     Wiem.
     Violetta
     Francesca wyszła. Zostałam sama. Sama z myślami. Rozmyślałam o Fran i jej zerwaniu z Marco i ... o Leonie. Czemu nie rozumie, że to zdjęcie z Diego..., że ten pocałunek..., że to wszystko to jakiś spisek?
     Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Wstałam i je otworzyłam. Stał w nich Diego, więc równie szybko je zamknęłam. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Nie miałam pojęcia, ani nie obchodziło mnie to cz tam stoi, czy też nie. Coś zaczęło walić w drzwi. Coś, a raczej ktoś. Diego.
     - Otwórz. - Usłyszałam zza drzwi. -Otwórz. Musimy porozmawiać.
     Wstałam i otwarłam drzwi.
     - Czego chcesz? - zapytałam.
     - Porozmawiać.
     Chciałam zamknąć drzwi, jednak on mi na to nie pozwolił.
     - Nie zamykaj. Violu. Kocham cię.
     - Wsadź sobie to "Kocham Cię" gdzieś! Mam cię dość. Idź stąd!
     - Zostaw ją. - Powiedział pewien znajomy głos.
     Leon.
     Uśmiechnęłam się lekko.
     Przyszedł.
     Wystarczy by  tutaj był. Nic więcej.
_________________________________________________________________________

Krótki bo krótki, ale mam nadzieję, że się podoba. :)

Besos :*

D.L.V. :*