Leon
Tak naprawdę to nie miałem zamiaru iść na trening, gdyż niedawno z niego wróciłem. Po prostu słowo "trening" rzuciło się w słowa. Kocham Violettę, ale nie wiem czy mogę jej zaufać. Na drodze cały czas stoi Diego.
Marco
Kolejny dzień. Otwarłem ze złością oczy i spojrzałem na głośno dzwoniący telefon. Kto może dzwonić o 9:00 rano? No tak, Fran oczywiście!. Kolejna pobudka. Odebrałem więc telefon.
*ROZMOWA TELEFONICZNA*
- Fran? - Zapytałem chodź dobrze wiedziałem, że to ona.
- Nie. - Odpowiedział czyjś uśmiechnięty głos. To nie była Francesca. To kto? Na pewno dziewczyna. Cami? Naty? Ludmi? Viola? Nie wiem. - Zgaduj dalej. - Odpowiedział tajemniczy głos. Widać było, że osobie po drugiej stronie słuchawki było dziś bardzo do śmiechu.
- Poddaje się. - Powiedziałem zrezygnowany. Po chwili ciszy usłyszałem dzwonek do drzwi.
- Otwórz drzwi. - Zszedłem więc na dół. Zawahałem się, ale w końcu otworzyłem drzwi.
- Lena? - Zapytałem ze zdziwieniem.
- We własnej osobie! - Odpowiedział zadowolona.
Lena to siostra Naty i ... moja była. Według znajomych byliśmy idealną parą. Niestety musieliśmy się rozstać. Lena jest piosenkarką, więc często wyjeżdżała w trasy koncertowe, przez co rzadko się widzieliśmy i musieliśmy się rozstać. Wtedy Lena zamieszkała w USA, a ja zostałem tutaj, w Buenos Aires.
- Nawet nie wiesz, jak za tobą tęskniłam! - Powiedziała i rzuciła mi się na szyję.
- Ale skąd ty się tu wzięłaś? - zapytałem.
- No jak to skąd. Z USA przyleciałam. Buenos Aires to kolejne miejsce na mojej trasie koncertowej. Przy okazji odwiedzę Natalię. Tak dawno jej nie widziałam. A i przypomniałam sobie, że ty mieszkasz w Buenos Aires, więc postanowiłam cię odwiedzić. Cieszysz się?
- Bardzo.
- Tak za tobą tęskniłam!
- Ja za tobą też.
Francesca
Często budziłam Marco telefonami. Tym razem postanowiłam obudzić go osobiście. A po za tym mieliśmy dzisiaj iść do miasta, a więc zjemy na śniadanie naleśniki z bitą śmietaną, (Boże jak ja kocham naleśniki!), a później pójdziemy do miasta, wybierzemy się do kina i będzie tak cudownie!
Gdy podchodziłam do domu Marco zauważyłam go przed drzwiami. To niemożliwe. Przecież o tej porze - spojrzałam na zegarek - o tej porze to on śpi kamiennym snem! Ale najdziwniejsze było to, że razem z nim przed drzwiami stała jakaś dziewczyna. Co gorsza przytulali się do siebie! Nie wiedziałam co zrobić. Iść tam do niego, czy uciec? Wybrałam drugą opcję. Pobiegłam. Pobiegłam, ale nie do domu. Musiałam się komuś wyżalić. Jednak u Violi nie znalazłam jako tako większego pocieszenia. Viola miała problemy z Leonem przez Diego, a ja z Marciem przez yy... no nie wiem kim ona jest. W pewnym momencie Violetta powiedziała:
- To jak sen, to jak koszmar, który się spełnił. Fran, wszystko się wali. A może być jeszcze gorzej.
_______________________________________________________________________________
A w kolejnych rozdziałach:
Lena zaczyna podrywać Marco co powoduje kłótnie u Marcesci. Czy para jeszcze będzie razem? Jakie zamiary ma Lena? Czy wyjedzie do USA, czy na zawsze zostanie w Buenos Aires? Co z Leonettą? Czy Diego zrujnuje związek Violetty, czy może Viola da mu szanse? Czy Lena i Marco będą razem? Co zrobi Lena, gdy dowie się o Fran? Dlaczego wszystko się wali?
Odpowiedzi na pytania znajdziecie w kolejnych rozdziałach.
________________________________________________________________________________
Jest! Napisałam. Przepraszam za problemy. Co sądzicie o tym rozdziale i o zapowiedziach na kolejne? Takie zapowiedzi będziecie mogli znaleźć przed rozdziałami na facebooku.
LINKI:
www.facebook.com/AdminkaDzunglaaa
ask.fm/iDzunglaaa
www.niezawszejestkolorowo.blogspot.com
dlverdasofficial@gmail.com
Google+
Besos :*
D.L.V.
sobota, 31 maja 2014
piątek, 30 maja 2014
Problemy :/ ;( :(
Hola!
Niestety, ale muszę ogłosić, że rozdziału dziś nie będzie. ;( :( ;( :(
Powód:
Pisałam rozdział dziś 3 godziny i go zapisałam. Teraz wróciłam z miasta i chciałam przejrzeć jeszcze czy wszystko jest z nim okey i ... zamiast "Edytuj" kliknęłam "Usuń". Usunęło się wszystko, cały rozdział. Będę go musiała pisać od początku a że dziś nie mam za bardzo czasu na napisanie całego rozdziału, więc pojawi się on prawdopodobnie jutro. Czekajcie na info, lub rozdział.
Przepraszam za problemy.
Besos:*
D.L.V.
PS. Moim zdaniem powinien być kosz, w którym można odzyskać to, co się straciło. Chyba, że takie coś już jest tylko ja jestem niedoinformowana.
Niestety, ale muszę ogłosić, że rozdziału dziś nie będzie. ;( :( ;( :(
Powód:
Pisałam rozdział dziś 3 godziny i go zapisałam. Teraz wróciłam z miasta i chciałam przejrzeć jeszcze czy wszystko jest z nim okey i ... zamiast "Edytuj" kliknęłam "Usuń". Usunęło się wszystko, cały rozdział. Będę go musiała pisać od początku a że dziś nie mam za bardzo czasu na napisanie całego rozdziału, więc pojawi się on prawdopodobnie jutro. Czekajcie na info, lub rozdział.
Przepraszam za problemy.
Besos:*
D.L.V.
PS. Moim zdaniem powinien być kosz, w którym można odzyskać to, co się straciło. Chyba, że takie coś już jest tylko ja jestem niedoinformowana.
piątek, 23 maja 2014
Rozdział 18 "To jak sen, który spełnił się..."
Violetta
Idę na spotkanie z Diego. Aż mi niedobrze jak o nim pomyślę. Mam nadzieję, że wreszcie da mi spokój. Idzie. Uff... Dasz radę Violetta.
- Violetta! Cieszę się, że cię widzę.
- A ja wręcz przeciwnie. - wyszeptałam. - Czego ode mnie chcesz?
- Violetta, proszę cię, daj mi szansę. - powiedział.
- Szansę? Diego, zrujnowałeś mi życie. Ty już nic nie pamiętasz?
- Ja wiem, Violu. Przepraszam cię.
- Przepraszam? To ty nie pamiętasz co się stało? Nie pamiętasz tego, dlaczego wyjechałam do Madrytu? - Diego spuścił głowę. - Dobre było to, że w Madrycie poznałam Leona. Ale to nic nie usprawiedliwia.
- Violu ile mam cię przepraszać?
- Raz Diego, raz, ale szczerze. - Powiedziałam, odwróciłam się i chciałam iść, jednak Diego złapał mnie za rękę.
- Nie pozwolę ci odejść. - To powiedziawszy pocałował mnie.
Odepchnęłam go od siebie i pobiegłam. Słyszałam tylko jak woła za mną: "Poczekaj, porozmawiajmy. Violu!". Nic to mnie jednak nie obchodziło. Wbiegłam do domu i zamknęłam drzwi. Cały czas miałam w oczach tą scenę. Nienawidzę go, nienawidzę go najbardziej na świecie!
Diego
Wołałem jeszcze za Violettą, ale to na nic. Pobiegła. Nie chcę jej stracić. Wiem, że wtedy źle wyszło, ale ja się zmieniłem. Naprawdę kocham Violettę. Zdobędę ją. Muszę. I nawet wiem jak.
Leon
Właśnie skończyłem trening i poszedłem do domu. Wziąłem do ręki telefon. SMS od ... Diego?.
- To niemożliwe. - Zareagowałem na treść SMS-a. Zamyśliłem się chwile i rzuciłem telefon na łóżko. Chwilę później sam upadłem na nie upadłem i patrzałem się chwilę w sufit.
Violetta
Usłyszałam dzwonek do drzwi. Nie zareagowałam. Czułam, że to może być Diego. Dzwonek zaczął dzwonić mocniej i ktoś zaczął pukać w drzwi.
- Violetta?
To był Leon. Całe szczęście. Pofatygowałam się do drzwi. Otworzyłam je i wtedy wpadł do domu wściekły Leon.
- Co ci się stało? - Zapytałam na widok wkurzonego Leona.
- Co mi się stało? Chyba raczej co tobie się stało.
- O czym ty mówisz?
- O czym mówię? - Pokazał mi zdjęcie, które dostał SMS-em od Diego. Byłam zła i jednocześnie smutna. Patrzałam tylko Leonowi w oczy licząc na to, że mnie zrozumie. - Wychodzę. - Powiedział w pewnej chwili.
- Leon! - zawołałam za nim.
Stanął w drzwiach i patrzył się na mnie.
- Leon! Leon proszę cię porozmawiajmy.
- Nie mogę. Mam trening.
- Zadzwoń jak skończysz. - poprosiłam.
- Jak przemyślę. - odpowiedział i chciał wyjść.
- Leon?. - Odwrócił się i spojrzał na mnie. - Kocham cię.
Wyszedł. Usiadłam na kanapę i płakałam. Nie wiedziałam, co teraz będzie. Co będzie z nami? Czy Leon zrozumie, że to wszystko przez Diego? Wszystko jest zupełnie tak jak w śnie. Koszmar stał się rzeczywistością. Nie domyśliłam się wtedy jednak, że koszmar dopiero się zaczyna.
_____________________________________________________________________________
Jest kolejny rozdział. Jak wam się podoba? Postanowiłam trochę zmienić rozdziały i będą teraz do nich dodawane zdjęcia lub gify. Pro po "Pamiętnika Violetty" nie będzie go jednak. Bo to nie będzie potrzebne, ponieważ byłoby tam tylko to co myśli Violetta. Np. "...Wyszedł. Usiadłam na kanapę i płakałam..." itd.
Mam nadzieję, że będziecie czekać na kolejny rozdział. Życzcie weny jeśli tak :)
www.niezawszejestkolorowo.blogspot.com
www.facebook.com/AdminkaDzunglaaa
ask.fm/iDzunglaaa
dlverdasofficial@gmail.com
Besos :*
D.L.V.
Idę na spotkanie z Diego. Aż mi niedobrze jak o nim pomyślę. Mam nadzieję, że wreszcie da mi spokój. Idzie. Uff... Dasz radę Violetta.
- Violetta! Cieszę się, że cię widzę.
- A ja wręcz przeciwnie. - wyszeptałam. - Czego ode mnie chcesz?
- Violetta, proszę cię, daj mi szansę. - powiedział.
- Szansę? Diego, zrujnowałeś mi życie. Ty już nic nie pamiętasz?
- Ja wiem, Violu. Przepraszam cię.
- Przepraszam? To ty nie pamiętasz co się stało? Nie pamiętasz tego, dlaczego wyjechałam do Madrytu? - Diego spuścił głowę. - Dobre było to, że w Madrycie poznałam Leona. Ale to nic nie usprawiedliwia.
- Violu ile mam cię przepraszać?
- Raz Diego, raz, ale szczerze. - Powiedziałam, odwróciłam się i chciałam iść, jednak Diego złapał mnie za rękę.
- Nie pozwolę ci odejść. - To powiedziawszy pocałował mnie.
Odepchnęłam go od siebie i pobiegłam. Słyszałam tylko jak woła za mną: "Poczekaj, porozmawiajmy. Violu!". Nic to mnie jednak nie obchodziło. Wbiegłam do domu i zamknęłam drzwi. Cały czas miałam w oczach tą scenę. Nienawidzę go, nienawidzę go najbardziej na świecie!
Diego
Wołałem jeszcze za Violettą, ale to na nic. Pobiegła. Nie chcę jej stracić. Wiem, że wtedy źle wyszło, ale ja się zmieniłem. Naprawdę kocham Violettę. Zdobędę ją. Muszę. I nawet wiem jak.
Leon
Właśnie skończyłem trening i poszedłem do domu. Wziąłem do ręki telefon. SMS od ... Diego?.
- To niemożliwe. - Zareagowałem na treść SMS-a. Zamyśliłem się chwile i rzuciłem telefon na łóżko. Chwilę później sam upadłem na nie upadłem i patrzałem się chwilę w sufit.
Violetta
Usłyszałam dzwonek do drzwi. Nie zareagowałam. Czułam, że to może być Diego. Dzwonek zaczął dzwonić mocniej i ktoś zaczął pukać w drzwi.
- Violetta?
To był Leon. Całe szczęście. Pofatygowałam się do drzwi. Otworzyłam je i wtedy wpadł do domu wściekły Leon.
- Co ci się stało? - Zapytałam na widok wkurzonego Leona.
- Co mi się stało? Chyba raczej co tobie się stało.
- O czym ty mówisz?
- O czym mówię? - Pokazał mi zdjęcie, które dostał SMS-em od Diego. Byłam zła i jednocześnie smutna. Patrzałam tylko Leonowi w oczy licząc na to, że mnie zrozumie. - Wychodzę. - Powiedział w pewnej chwili.
- Leon! - zawołałam za nim.
Stanął w drzwiach i patrzył się na mnie.
- Leon! Leon proszę cię porozmawiajmy.
- Nie mogę. Mam trening.
- Zadzwoń jak skończysz. - poprosiłam.
- Jak przemyślę. - odpowiedział i chciał wyjść.
- Leon?. - Odwrócił się i spojrzał na mnie. - Kocham cię.
Wyszedł. Usiadłam na kanapę i płakałam. Nie wiedziałam, co teraz będzie. Co będzie z nami? Czy Leon zrozumie, że to wszystko przez Diego? Wszystko jest zupełnie tak jak w śnie. Koszmar stał się rzeczywistością. Nie domyśliłam się wtedy jednak, że koszmar dopiero się zaczyna.
_____________________________________________________________________________
Jest kolejny rozdział. Jak wam się podoba? Postanowiłam trochę zmienić rozdziały i będą teraz do nich dodawane zdjęcia lub gify. Pro po "Pamiętnika Violetty" nie będzie go jednak. Bo to nie będzie potrzebne, ponieważ byłoby tam tylko to co myśli Violetta. Np. "...Wyszedł. Usiadłam na kanapę i płakałam..." itd.
Mam nadzieję, że będziecie czekać na kolejny rozdział. Życzcie weny jeśli tak :)
www.niezawszejestkolorowo.blogspot.com
www.facebook.com/AdminkaDzunglaaa
ask.fm/iDzunglaaa
dlverdasofficial@gmail.com
Besos :*
D.L.V.
piątek, 16 maja 2014
Rozdział 17 "Poślubna pobudka Ludmiły"
Ludmiła
Wreszcie skończyła się piosenka, a wraz z nią ta piękna chwila, która według mnie trwała zbyt krótko. Wjechał piękny, wielki tort weselny z figurkami stojącymi na szczycie. Wyglądały one jak ja i Federico. Niestety to co piękne dobiega końca. Impreza się zakończyła. Razem z Federico pojechaliśmy do naszego domu. Postanowiliśmy, że Federico wprowadzi się do mnie, ponieważ niedawno przyleciał z Hiszpanii (dokładniej z Barcelony). I na ten czas mieszkał w małej kawalerce. Weszłam do domu i padłam zmęczona na kanapę.
- Zmęczona? - zapytał ze zdziwieniem Fede.
- Ani mi nie gadaj. Nogi mnie bolą! - poskarżyłam się.
- Czyli impreza była udana. - Odparł zadowolony.
- No, a jak inaczej. - poparłam jego zdanie.
Później już byłam tak zmęczona, że spałam do 11:35. Spałabym dłużej, ale obudził mnie Federico. On nie da człowiekowi się wyspać. Wszedł do sypialni z łyżką w jednej ręce, a garnkiem w drugiej i zaczął walić łyżką w garnek.
- Wstawać! - krzyknął.
- Jeszcze nie! - zawołałam i wtuliłam się w kołdrę jeszcze bardziej. Wtedy głos Fede na chwilę ucichł. Niestety nie na długo. Gdy myślałam, że wreszcie odpuścił i da mi pospać usłyszałam nad głową ten przeklęty garnek i głos Federico.
- Wstajemy!
Zmęczona tym wszystkim wreszcie wstałam z łóżka.
- Federico pogięło cię?
- Witam w nowej rzeczywistości! - oznajmił śmiejąc się. Przewróciłam oczami i znowu położyłam się do łóżka.
- Wstajemy! - Matko Boska! Mam tego serdecznie dość. Wstałam więc, wyrwałam mu garnek z rąk i nad tym jego pustym łbem walnęłam mocno w naczynie.
- To za karę! - powiedziałam.
- Za co? - zapytał śmiejący się z tego Fede.
- Jak Fede Lu, tak Lu Fede! - Usprawiedliwiłam i znowu położyłam się spać. Federico nareszcie przestał mnie budzić. Nagle zadzwonił telefon. Była to Natalia.
- Ja pierniczę, nie dadzą człowiekowi pospać!
*** ROZMOWA TELEFONICZNA***
- Halo? - powiedziałam zaspana.
- Cześć Lu. Obudziłam cię? - zapytała na wstępie Natalia.
- Nie ty, tylko Fede. Wyobraź sobie, że przyszedł z garnkiem i łyżką, żeby mnie obudzić. - Poskarżyłam się przyjaciółce. A ta zamiast mi współczuć zaczęła się z tego śmiać! - Nati to nie jest ani trochę śmieszne!
- Właśnie, że jest! - wydusiła śmiejąca się Natka.
- Ty mnie ani trochę nie rozumiesz!
- No, ale to naprawdę jest śmieszne!
- No, może trochę. - przyznałam.
- Natalia!? - usłyszałam głos Maxiego.
- Idę! - odkrzyknęła tak, żeby ją słyszał. - Lu, muszę kończyć. Obiecałam Maxiemu, że zjemy razem obiad.
- Obiad? Jest dopiero 11:55! - mówiąc to spojrzałam na zegarek
- Idziemy jeszcze na miasto. Muszę kończyć, cześć.
- Pa pa! - pożegnałam przyjaciółkę i po raz setny położyłam się spać.
- Ludmiła! Zrobiłem naleśniki! Chodź!
- Yyyyyy! Ludzie, dajcie mi spać!
- Lu? Mówiłaś coś?
- Nie!. - Wyszłam z grymasem z sypialni.
Gdy już się ogarnęłam zeszłam na dół.
- Naleśniki ci stygną! - Powiedział oburzony Federico.
- A od kiedy ty naleśniki umiesz robić? - spytałam zdziwiona.
- Ślub zmienia człowieka. - Powiedział z uśmiechem Federico.
_________________________________________________________________________________
Kolejny rozdział jest. Przepraszam za to, że trochę krótki, ale straciłam poczucie czasu i jeżeli chciałam go dodać w piątek to musiał on być taki krótki. Mam nadzieję, że on wam się spodobał i, że będziecie czekać na następny, który pojawi się już za tydzień w piątek i mam nadzieję, że będziecie również czytać pamiętnik Violetty, który pojawi się już za tydzień, bo nie zdążyłam napisać wszystkiego. Zachęcam was do odwiedzania mojego 2 bloga www.niezawszejestkolorowo.blogspot.com oraz do obserwowania mnie na google+.
Besos :*
D.L.V.
Wreszcie skończyła się piosenka, a wraz z nią ta piękna chwila, która według mnie trwała zbyt krótko. Wjechał piękny, wielki tort weselny z figurkami stojącymi na szczycie. Wyglądały one jak ja i Federico. Niestety to co piękne dobiega końca. Impreza się zakończyła. Razem z Federico pojechaliśmy do naszego domu. Postanowiliśmy, że Federico wprowadzi się do mnie, ponieważ niedawno przyleciał z Hiszpanii (dokładniej z Barcelony). I na ten czas mieszkał w małej kawalerce. Weszłam do domu i padłam zmęczona na kanapę.
- Zmęczona? - zapytał ze zdziwieniem Fede.
- Ani mi nie gadaj. Nogi mnie bolą! - poskarżyłam się.
- Czyli impreza była udana. - Odparł zadowolony.
- No, a jak inaczej. - poparłam jego zdanie.
Później już byłam tak zmęczona, że spałam do 11:35. Spałabym dłużej, ale obudził mnie Federico. On nie da człowiekowi się wyspać. Wszedł do sypialni z łyżką w jednej ręce, a garnkiem w drugiej i zaczął walić łyżką w garnek.
- Wstawać! - krzyknął.
- Jeszcze nie! - zawołałam i wtuliłam się w kołdrę jeszcze bardziej. Wtedy głos Fede na chwilę ucichł. Niestety nie na długo. Gdy myślałam, że wreszcie odpuścił i da mi pospać usłyszałam nad głową ten przeklęty garnek i głos Federico.
- Wstajemy!
Zmęczona tym wszystkim wreszcie wstałam z łóżka.
- Federico pogięło cię?
- Witam w nowej rzeczywistości! - oznajmił śmiejąc się. Przewróciłam oczami i znowu położyłam się do łóżka.
- Wstajemy! - Matko Boska! Mam tego serdecznie dość. Wstałam więc, wyrwałam mu garnek z rąk i nad tym jego pustym łbem walnęłam mocno w naczynie.
- To za karę! - powiedziałam.
- Za co? - zapytał śmiejący się z tego Fede.
- Jak Fede Lu, tak Lu Fede! - Usprawiedliwiłam i znowu położyłam się spać. Federico nareszcie przestał mnie budzić. Nagle zadzwonił telefon. Była to Natalia.
- Ja pierniczę, nie dadzą człowiekowi pospać!
*** ROZMOWA TELEFONICZNA***
- Halo? - powiedziałam zaspana.
- Cześć Lu. Obudziłam cię? - zapytała na wstępie Natalia.
- Nie ty, tylko Fede. Wyobraź sobie, że przyszedł z garnkiem i łyżką, żeby mnie obudzić. - Poskarżyłam się przyjaciółce. A ta zamiast mi współczuć zaczęła się z tego śmiać! - Nati to nie jest ani trochę śmieszne!
- Właśnie, że jest! - wydusiła śmiejąca się Natka.
- Ty mnie ani trochę nie rozumiesz!
- No, ale to naprawdę jest śmieszne!
- No, może trochę. - przyznałam.
- Natalia!? - usłyszałam głos Maxiego.
- Idę! - odkrzyknęła tak, żeby ją słyszał. - Lu, muszę kończyć. Obiecałam Maxiemu, że zjemy razem obiad.
- Obiad? Jest dopiero 11:55! - mówiąc to spojrzałam na zegarek
- Idziemy jeszcze na miasto. Muszę kończyć, cześć.
- Pa pa! - pożegnałam przyjaciółkę i po raz setny położyłam się spać.
- Ludmiła! Zrobiłem naleśniki! Chodź!
- Yyyyyy! Ludzie, dajcie mi spać!
- Lu? Mówiłaś coś?
- Nie!. - Wyszłam z grymasem z sypialni.
Gdy już się ogarnęłam zeszłam na dół.
- Naleśniki ci stygną! - Powiedział oburzony Federico.
- A od kiedy ty naleśniki umiesz robić? - spytałam zdziwiona.
- Ślub zmienia człowieka. - Powiedział z uśmiechem Federico.
_________________________________________________________________________________
Kolejny rozdział jest. Przepraszam za to, że trochę krótki, ale straciłam poczucie czasu i jeżeli chciałam go dodać w piątek to musiał on być taki krótki. Mam nadzieję, że on wam się spodobał i, że będziecie czekać na następny, który pojawi się już za tydzień w piątek i mam nadzieję, że będziecie również czytać pamiętnik Violetty, który pojawi się już za tydzień, bo nie zdążyłam napisać wszystkiego. Zachęcam was do odwiedzania mojego 2 bloga www.niezawszejestkolorowo.blogspot.com oraz do obserwowania mnie na google+.
Besos :*
D.L.V.
piątek, 9 maja 2014
Rozdział 16 - "Wesele"
Ludmiła
Ach! Byłam tak szczęśliwa! To był wyjątkowy dzień! Wyjątkowa chwila! Tylko coś mi się wydawało, że Vilu, Cami i Fran były jakieś zdenerwowane. Podejrzewałam, że to przez Diego. Wiedziałam jednak, że nie warto je o to pytać, ponieważ mogą się zasmucić - szczególnie Viola - i no wiem, że specjalnie mi tego nie mówiły bo nie chciały bym przed ślubem się czymś zamartwiała. Ach, mniejsza o to. Nie będę się teraz rozmyślać.
- Lu, dlaczego nic nie mówisz? - usłyszałam głos koło siebie. Głupia się wystraszyłam. To przecież był Fede.
- Oj, wiesz zamyśliłam się. - odpowiedziałam.
Rozmawialiśmy tak małą chwilkę, aż w końcu dojechaliśmy do sali, w której miało odbyć się wesele.
Violetta
Zabawa trwała w najlepsze. Niedługo będzie tort weselny. Wiem to od Fran, która to pytała się Lu o ten tort. Nagle zadzwonił telefon. Można się domyślić kto dzwonił. Nie odebrałam. Za chwilę zadzwonił jeszcze raz. Odebrałam.
*ROZMOWA TELEFONICZNA*
- Cześć Violu! Już myślałem, że nie odbierzesz.
- Miałam teki zamiar, ale wolałam odebrać, niż mieć telefon zawalony setkami nieodebranych połączeń.
- Hah.
- Czego chciałeś?! - zapytałam zniecierpliwiona, ponieważ musiałam wyjść z przyjęcia i prędzej, czy później ktoś się kapnie, że mnie nie ma.
- Nie denerwuj się.
No normalnie myślałam, że tam nie wytrzymam. Jak mam się nie denerwować?
- Chciałem cię poprosić o spotkanie.
- Żeś se moment wybrał!
- No, Violu nie teraz, jutro.
- No dobrze, ale nie dzwoń już do mnie!
- Dobrze, do zobaczenia.
Logiczne było to, że nie miałam najmniejszej ochoty się z nim widzieć, ale lepsze to, niż ciągłe telefony. Weszłam na sale, gdzie spotkałam Fran.
- Viola! Gdzie byłaś? Leon szuka cię od dobrych 15 min. Idź do niego.
- No coś ty nie mogę. Na pewno zapyta gdzie byłam, a co mam powiedzieć?: O hej, Leon, no wiesz Diego dzwonił i odebrałam, ale się nie przejmuj, bo lepsze to niż, ciągłe nieodebrane połączenia. Fran zwariowałaś?
- Diego dzwonił? - Podeszła do nas zaskoczona Camila.
- Tak. - odpowiedziałam.
- I odebrałaś? - Zapytała
- A co innego miałam zrobić? Dzwonił i dzwonił. Wolę odebrać i mieć tą rozmowę za sobą niż żeby dzwonił latami. - Wytłumaczyłam.
- Viola idzie Leon! - Szeptem krzyknęła Fran. Stałam prosto i przez zaciśnięte zęby pytałam się dziewczyn.:
- Co mam zrobić jak zapyta gdzie byłam? - Ale na odpowiedź nie było już czasu.
- Violu, tu jesteś. Wszędzie cię szukałem. Gdzie byłaś?
- Yy.. no ja... ten no, y... - jąkałam się bo nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Spojrzałam prosząco na dziewczyny. Na szczęście mnie jakoś uratowały.
- No wiesz, byłyśmy się przewietrzyć, ładna pogoda i wiesz. - Powiedziała Cami, a Fran kiwnęła głową. Wtedy zagrała moja ulubiona piosenka. Leon poprosił mnie do tańca, a za chwile tańczyli też Marco z Fran oraz Fede z Ludmiłą.
Ludmiła
Zabawa trwała w najlepsze. Welon złapała Francesca, a krawat Leon. Niedługo wjedzie tort weselny. Jestem taka szczęśliwa!
- Twoja ulubiona piosenka. - Usłyszałam głos zza pleców. Był to Federico.
- Tak. - Potwierdziłam.
- Grzechem by było do niej nie zatańczyć na swoim własnym weselu. - Och! To było cudowne. To jak on do mnie mówił! Uśmiechnęłam się więc na jego słowa, a on natychmiast zaciągnął mnie na środek parkietu. Dołączyliśmy do tańczących Leonetty i Marcesci.
Tańczyliśmy bez słów. Tylko patrzeliśmy sobie w oczy. Słyszałam za sobą głosy dziewczyn, ale nie słuchałam co mówią. Nie dało się. Czułam się cudownie! Nie tak jak z tym całym Thomasem! Z Fede było inaczej. Czułam wtedy, że znalazłam tą jedną jedyną osobę, która na zawsze zostanie ze mną. Kocham go.
________________________________________________________________________________
Oto długo oczekiwany przez wielu z was rozdział. Miałam ten rozdział napisany od soboty. :) Przypominam, że rozdziały będą dodawane na bloga co tydzień w piątek. Jeżeli byłaby taka sytuacja, że nie zdążę napisać rozdziału będą dodawane informacje, więc ich szukajcie. Pro po Pamiętnika Violetty, czyli serii "W oczach Violetty" na podstawie rozdziałów to w ukaże się on najprawdopodobniej za tydzień, bo mam do nadrobienia, czyli do streszczenia 16 rozdziałów.
Pozdrawiam i Besos :*
D.L.V.
Ach! Byłam tak szczęśliwa! To był wyjątkowy dzień! Wyjątkowa chwila! Tylko coś mi się wydawało, że Vilu, Cami i Fran były jakieś zdenerwowane. Podejrzewałam, że to przez Diego. Wiedziałam jednak, że nie warto je o to pytać, ponieważ mogą się zasmucić - szczególnie Viola - i no wiem, że specjalnie mi tego nie mówiły bo nie chciały bym przed ślubem się czymś zamartwiała. Ach, mniejsza o to. Nie będę się teraz rozmyślać.
- Lu, dlaczego nic nie mówisz? - usłyszałam głos koło siebie. Głupia się wystraszyłam. To przecież był Fede.
- Oj, wiesz zamyśliłam się. - odpowiedziałam.
Rozmawialiśmy tak małą chwilkę, aż w końcu dojechaliśmy do sali, w której miało odbyć się wesele.
Violetta
Zabawa trwała w najlepsze. Niedługo będzie tort weselny. Wiem to od Fran, która to pytała się Lu o ten tort. Nagle zadzwonił telefon. Można się domyślić kto dzwonił. Nie odebrałam. Za chwilę zadzwonił jeszcze raz. Odebrałam.
*ROZMOWA TELEFONICZNA*
- Cześć Violu! Już myślałem, że nie odbierzesz.
- Miałam teki zamiar, ale wolałam odebrać, niż mieć telefon zawalony setkami nieodebranych połączeń.
- Hah.
- Czego chciałeś?! - zapytałam zniecierpliwiona, ponieważ musiałam wyjść z przyjęcia i prędzej, czy później ktoś się kapnie, że mnie nie ma.
- Nie denerwuj się.
No normalnie myślałam, że tam nie wytrzymam. Jak mam się nie denerwować?
- Chciałem cię poprosić o spotkanie.
- Żeś se moment wybrał!
- No, Violu nie teraz, jutro.
- No dobrze, ale nie dzwoń już do mnie!
- Dobrze, do zobaczenia.
Logiczne było to, że nie miałam najmniejszej ochoty się z nim widzieć, ale lepsze to, niż ciągłe telefony. Weszłam na sale, gdzie spotkałam Fran.
- Viola! Gdzie byłaś? Leon szuka cię od dobrych 15 min. Idź do niego.
- No coś ty nie mogę. Na pewno zapyta gdzie byłam, a co mam powiedzieć?: O hej, Leon, no wiesz Diego dzwonił i odebrałam, ale się nie przejmuj, bo lepsze to niż, ciągłe nieodebrane połączenia. Fran zwariowałaś?
- Diego dzwonił? - Podeszła do nas zaskoczona Camila.
- Tak. - odpowiedziałam.
- I odebrałaś? - Zapytała
- A co innego miałam zrobić? Dzwonił i dzwonił. Wolę odebrać i mieć tą rozmowę za sobą niż żeby dzwonił latami. - Wytłumaczyłam.
- Viola idzie Leon! - Szeptem krzyknęła Fran. Stałam prosto i przez zaciśnięte zęby pytałam się dziewczyn.:
- Co mam zrobić jak zapyta gdzie byłam? - Ale na odpowiedź nie było już czasu.
- Violu, tu jesteś. Wszędzie cię szukałem. Gdzie byłaś?
- Yy.. no ja... ten no, y... - jąkałam się bo nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Spojrzałam prosząco na dziewczyny. Na szczęście mnie jakoś uratowały.
- No wiesz, byłyśmy się przewietrzyć, ładna pogoda i wiesz. - Powiedziała Cami, a Fran kiwnęła głową. Wtedy zagrała moja ulubiona piosenka. Leon poprosił mnie do tańca, a za chwile tańczyli też Marco z Fran oraz Fede z Ludmiłą.
Ludmiła
Zabawa trwała w najlepsze. Welon złapała Francesca, a krawat Leon. Niedługo wjedzie tort weselny. Jestem taka szczęśliwa!
- Twoja ulubiona piosenka. - Usłyszałam głos zza pleców. Był to Federico.
- Tak. - Potwierdziłam.
- Grzechem by było do niej nie zatańczyć na swoim własnym weselu. - Och! To było cudowne. To jak on do mnie mówił! Uśmiechnęłam się więc na jego słowa, a on natychmiast zaciągnął mnie na środek parkietu. Dołączyliśmy do tańczących Leonetty i Marcesci.
Tańczyliśmy bez słów. Tylko patrzeliśmy sobie w oczy. Słyszałam za sobą głosy dziewczyn, ale nie słuchałam co mówią. Nie dało się. Czułam się cudownie! Nie tak jak z tym całym Thomasem! Z Fede było inaczej. Czułam wtedy, że znalazłam tą jedną jedyną osobę, która na zawsze zostanie ze mną. Kocham go.
________________________________________________________________________________
Oto długo oczekiwany przez wielu z was rozdział. Miałam ten rozdział napisany od soboty. :) Przypominam, że rozdziały będą dodawane na bloga co tydzień w piątek. Jeżeli byłaby taka sytuacja, że nie zdążę napisać rozdziału będą dodawane informacje, więc ich szukajcie. Pro po Pamiętnika Violetty, czyli serii "W oczach Violetty" na podstawie rozdziałów to w ukaże się on najprawdopodobniej za tydzień, bo mam do nadrobienia, czyli do streszczenia 16 rozdziałów.
Pozdrawiam i Besos :*
D.L.V.
poniedziałek, 5 maja 2014
Hola!!!
Hola!
Kochani, wracam! Jeeeej! Ja się cieszę, nie wiem, jak wy. Nie cieszą się zapewne ci, którzy proponowali zamknięcie bloga, ale zrozumiałam, że są jednak osoby, które go czytają i lubią to co czytają. Uświadomiły mi to pewne osoby. A ze spraw organizacyjnych:
* Rozdziały będą co tydzień w piątek i będą dłuższe. (Na życzenie Cher Gomez, którą serdecznie pozdrawiam)
* Stworzyłam maila, żebyście mogli się ze mną kontaktować na więcej sposobów. dlverdasofficial@gmail.com
* Ask: ask.fm/iDzunglaaa
* Niedługo będzie istniał "Pamiętnik Violetty".
* I inne zmiany na blogu :3
* Blog [klik]
I to chyba tyle :3.
Besos :*
D.L.V.
Kochani, wracam! Jeeeej! Ja się cieszę, nie wiem, jak wy. Nie cieszą się zapewne ci, którzy proponowali zamknięcie bloga, ale zrozumiałam, że są jednak osoby, które go czytają i lubią to co czytają. Uświadomiły mi to pewne osoby. A ze spraw organizacyjnych:
* Rozdziały będą co tydzień w piątek i będą dłuższe. (Na życzenie Cher Gomez, którą serdecznie pozdrawiam)
* Stworzyłam maila, żebyście mogli się ze mną kontaktować na więcej sposobów. dlverdasofficial@gmail.com
* Ask: ask.fm/iDzunglaaa
* Niedługo będzie istniał "Pamiętnik Violetty".
* I inne zmiany na blogu :3
* Blog [klik]
I to chyba tyle :3.
Besos :*
D.L.V.
Subskrybuj:
Posty (Atom)