Leon
- Słuchaj Diego! Nie zawracaj
Violetcie głowy! Teraz jest ze mną! Odczep się! – zawołałem ze złości. - Nie
mam już na ciebie nerwów! Zostaw mnie i Violettę w spokoju!
- Y… wiesz, teraz może i jesteś z
Violką, ale ten związek długo nie potrwa, nie myśl sobie! Ja nigdy nie
przegrywam i jak czegoś chcę to, to dostanę! Chcę być z Violettą i z nią będę,
a ty …
- Diego nie odzywaj się! –
krzyknąłem.
- Bo? – zapytał.
- Bo! Zniknij mi z oczu i już
więcej nie chcę cię widzieć! Idź! – zawołałem. Czułem, że zaraz nerwy mi
puszczą. Na szczęście Diego sobie poszedł.
- No, nareszcie stąd poszedł!
Teraz możemy porozmawiać. Czego on od ciebie chcia… - zacząłem, ale zauważyłem,
że Violetta zniknęła…
- Violetta!? Viola? Violcia? Violetta?
Vilu? – zacząłem ją wołać, ale nigdzie jej
nie było. Uciekła? Nie możliwe. Może to przez moją kłótnię z Diego?
Violetta
Wróciłam do domu i zadzwoniłam
tym razem do Ludmiły.
*rozmowa telefoniczna*
- Hej Violu! – usłyszałam jej
głos w słuchawce.
- Cześć Ludmiła.
- Co u ciebie słychać? – zapytała
mnie przyjaciółka.
- Wiesz, nienajlepiej. –
odpowiedziałam.
- Ojej…, a coś się stało?
- Tak. Umówiłam się w parku z
Leonem, a spotkałam tam Diega. – powiedziałam.
- O… to niedobrze. – odparła.
- I na dodatek się z nim
pokłóciłam. Leon szedł w naszą stronę i gdy zobaczył nas kłócących się
natychmiast zaczął się kłócić z Diegiem.
- Ale to chyba dobrze, że stanął
w twojej obronie?
- No, niby tak, ale nie chce żeby
Leon się denerwował przez niego. Szkoda nerwów na taką osobę.
- Rozumiem. Tomas też jest o mnie
zazdrosny. – powiedziała Ludmiła.
- Wiesz co, ktoś dzwoni do drzwi.
Zadzwonię później. Paa… - pożegnałam się.
- Nie ma sprawy. Może to Leon?
Ok. Cześć!
Leon
Stałem przed drzwiami domu
Violetty i czekałem aż mi otworzy i czy w ogóle wpuści mnie do środka po tym,
co się stało w parku.
- Leon? – zapytała Violetta. –
Cześć. Co ty tu robisz? Wejdź do środka.
Violetta
Leon wszedł do domu z bukietem
róż.
- O! Są piękne! – zawołałam.
- Są dla ciebie – odpowiedział i
uśmiechnął się.
- Naprawdę dziękuję. Nie
musiałeś. Ta akcja w parku
- Nie ważne – przerwał mi Leon –
nie myśl o tym. Ja też nie myślę. Te róże miały być dla ciebie na spotkanie w
parku, ale nie było okazji by ci je dać, więc przyszedłem teraz.
- Dziękuję. – Jeszcze raz
podziękowałam Leonowi. – Chodź, usiądź. – zaprosiłam go do salonu. – Napijesz
się czegoś? – zapytałam, choć wiedziałam o co poprosi.
- Yyy… niech będzie sok jabłkowy.
– poprosił. Przyniosłam mu sok i usiadłam koło niego. – Chciałem cię przeprosić
za to co się stało w parku. Ja nie powinienem …
- Nic się nie stało, naprawdę. –
przerwałam mu. – Diego zjawił się nagle, zrobił aferę.
- Czy on naprawdę nie rozumie co
się do niego mówi? – zapytał Leon. – Przecież tyle razy mówiłaś mu, żeby się
odczepił, a on
- Tak wiem. – znowu mu
przerwałam. – Diego już chyba taki jest.
- I raczej się nie zmieni. –
powiedział Leon.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw tutaj swój komentarz :* Będę wdzięczna :*